Ktoś tu udaje Greka

Ukraina i Grecja dostały od Rosjan zniżki w cenie gazu dużo wyższe aniżeli Polska - trzeci największy klient z Unii. Czyli można. Jaki stąd dla nas wniosek?

Publikacja: 01.02.2014 11:45

Ktoś tu udaje Greka

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Każda zniżka ma swoją cenę. Wczorajsze porozumienie z greckim DEPA da Grekom tańszy o ok. 15 proc. gaz, ale w zamian za przedłużenie kontrakt na kolejne 10 lat. Cena, którą za 40 proc. zniżki zapłaci Ukraina od początku była bardzo wysoka. Ale dziś - w świetle wydarzeń na Majdanie, nie jest już taka jasna.

Rosyjski prezydent zapewnia, że nawet kiedy do władzy dojdzie opozycja, Rosja się ze zniżki nie wycofa. Może się jednak zdarzyć, że na czele nowego rządu stanie uwolniona z więzienia Julia Tymoszenko. A wtedy wszystko jest możliwe.

Dla mnie najistotniejsze jest, że z Gazpromem trzeba negocjować i to nie z pozycji proszącego. Każdy kraj ma swoje atuty. Polskie to na pewno wielkość zakupów (ok. 10 mld m3 rocznie), położenie tranzytowe, a także to czego dotąd nie wykorzystujemy.

Nie trudno zauważyć, że Rosjanie inaczej traktują klientów, którzy są jednocześnie partnerami we wspólnych inwestycjach. Polska dotąd takiego zaangażowania unika. Nie wiem czy jest to obrana strategia czy też brak profesjonalizmu naszych decydentów, ale wiem, że to błąd. Współpracując z Gazpromem można zyskać i biznesowo i strategicznie - tańszy gaz dla kraju. Trzeba jedynie pilnować, by była to współpraca na równych warunkach, jak robi do włoski Eni, niemiecki E.ON czy francuski Total.

W tym miejscu chcę odpowiedzieć moim Czytelnikom na uwagi sprzeda tygodnia. Komentując mój tekst „Kibicujmy Chińczykom", niektórzy z Państwa wskazywali, że się wymądrzam, bo Polska nie ma wyjścia i jest zdana na rosyjski gaz. A jeżeli mam pomysł skąd brać inny gaz, to powinnam się tym podzielić.

Otóż nie ja co miesiąc dostaję wysokie wynagrodzenie za to, by gazu w Polsce nie brakowało a jego cena spadała. Nie ja jestem sowicie opłacana za pomysły na tańszy gaz. To obowiązkiem szefów PGNiG oraz ministra gospodarki jest dbanie o polski interes i bezpieczeństwo energetyczne. A takim jest niewątpliwie dywersyfikacja dostaw gazu. Np. zapisanie w strategii, że z jednego źródła możemy kupować do jednej trzeciej krajowego zapotrzebowania.

Nie ja odpowiadam za żółwie tempo i rosnące koszty budowy terminalu LNG w Świnoujściu (Litwa, która zaczęła budowę w Kłajpedzie w końcu ubiegłego roku, w tym będzie mieć gotowy terminal!). Nie ja także podpisałam umowę na drogi LNG z Kataru; nie ja ustalam strategię gazową; nie ja przez lata nie wspierałam poszukiwań własnego gazu itp, itd.. Możliwości działania było i jest dużo, trzeba je tylko dostrzegać i działać.

Jednak dopóki osobom za to odpowiedzialnym będzie zagrażać jedynie wylanie z roboty, to trudno oczekiwać poprawy. Odpowiedzialność za złe decyzje czy nieróbstwo musi uderzać decydentów po kieszeni. Wtedy może nagle się okazać, że gazu wokół jest dużo, a my potrafimy z tego korzystać.

Każda zniżka ma swoją cenę. Wczorajsze porozumienie z greckim DEPA da Grekom tańszy o ok. 15 proc. gaz, ale w zamian za przedłużenie kontrakt na kolejne 10 lat. Cena, którą za 40 proc. zniżki zapłaci Ukraina od początku była bardzo wysoka. Ale dziś - w świetle wydarzeń na Majdanie, nie jest już taka jasna.

Rosyjski prezydent zapewnia, że nawet kiedy do władzy dojdzie opozycja, Rosja się ze zniżki nie wycofa. Może się jednak zdarzyć, że na czele nowego rządu stanie uwolniona z więzienia Julia Tymoszenko. A wtedy wszystko jest możliwe.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację