Do Kijowa musi popłynąć z Zachodu strumień gotówki

Ukraina musi zmienić swoją gospodarkę. Ten kraj, bliski bankructwa, nie może sobie pozwolić na olbrzymie dotacje do cen gazu, których koszt sięga kilku procent PKB.

Publikacja: 13.03.2014 23:00

Do Kijowa musi popłynąć z Zachodu strumień gotówki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Red

Dlatego wprowadzenie planu reform przygotowanego przez nową ekipę rządzącą w Kijowie wygląda na konieczność. I byłoby nią w normalnych warunkach. A także w warunkach paranormalnych, takich jak w Polsce w 1989 roku. W warunkach skrajnie trudnych, w jakich znajduje się dziś Ukraina, koniecznością już nie jest. Przynajmniej dla niektórych.

Przecież łatwo sobie wyobrazić sytuację, gdy prorosyjscy lub rosyjscy politycy zaczną kusić udręczonych biedą Ukraińców wizją gospodarczego pseudodobrobytu. Żadnych podwyżek cen gazu, żadnego majstrowania przy emeryturach. Wszystko będzie jak dawniej. O ile przestanie rządzić ekipa z Majdanu, ?a stery przejmą politycy zaprzyjaźnieni z Rosją...

Dlatego sytuacja jest niesłychanie trudna. Zapowiadanie reform wymagających wyrzeczeń to najlepsza droga do przegrania majowych wyborów przez Majdan. Z drugiej strony – nie ma wyjścia, Ukrainie brakuje pieniędzy, a jedyna droga ich pozyskania – poza rosyjską – wymaga głębokiej zmiany gospodarki.

I wydawałoby się, że koło się zamyka. Jednak tak nie jest. Konieczna jest jednak rzecz bardzo trudna, ale nie niemożliwa, czyli bardziej zdecydowana postawa Zachodu. Również w sprawie pomocy dla ukraińskiej gospodarki. Trzeba się zdecydować: albo wspieramy Kijów, albo nie.

Jeżeli tak, to należy się zastanowić, czy metody sprzed 25 lat są dalej skuteczne. Ukraińcy mają dosyć dziwnego kapitalizmu, ale propozycja mocniejszego zaciśnięcia pasa w zamian za mgliste perspektywy może być dla nich mało przekonywająca.

Dlatego z Zachodu musi popłynąć strumień gotówki. Niekoniecznie z wizją natychmiastowych, dotkliwych reform, ale ze strategią zmian może wolniejszych, za to skutecznych i realnych. Takich, których Ukraińcy nie będą mieli dosyć po miesiącu.

Dlatego wprowadzenie planu reform przygotowanego przez nową ekipę rządzącą w Kijowie wygląda na konieczność. I byłoby nią w normalnych warunkach. A także w warunkach paranormalnych, takich jak w Polsce w 1989 roku. W warunkach skrajnie trudnych, w jakich znajduje się dziś Ukraina, koniecznością już nie jest. Przynajmniej dla niektórych.

Przecież łatwo sobie wyobrazić sytuację, gdy prorosyjscy lub rosyjscy politycy zaczną kusić udręczonych biedą Ukraińców wizją gospodarczego pseudodobrobytu. Żadnych podwyżek cen gazu, żadnego majstrowania przy emeryturach. Wszystko będzie jak dawniej. O ile przestanie rządzić ekipa z Majdanu, ?a stery przejmą politycy zaprzyjaźnieni z Rosją...

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku