Jest pomysł na rozwój, są na to pieniądze

Każda zainwestowana w Polsce złotówka z Unii uruchamia złotówkę środków krajowych, publicznych czy prywatnych w ramach obowiązkowego wkładu własnego – przekonuje wiceminister infrastruktury i rozwoju.

Publikacja: 20.03.2014 06:04

Red

Polska ma własną politykę rozwoju, finansowaną w większości ze środków krajowych. Wspieramy wewnętrzne potencjały, a tym samym zmniejszamy nasze zapotrzebowanie w przyszłości na dodatkowe środki z zewnątrz. I z tego powinniśmy być dumni.

W 2013 r. debata publiczna nad rozwojem Polski toczyła się głównie wokół liczb. Trudno się temu dziwić. Olbrzymi sukces negocjacyjny polskiego rządu w lutym ubiegłego roku oraz akceptacja  kompromisu przez Parlament Europejski pozwalają nam w najbliższych latach zainwestować 120 mld euro.

To pieniądze m.in. na rozwój miast i wsi, kontynuację budowy kluczowych drogowych i kolejowych połączeń komunikacyjnych, wsparcie przedsiębiorstw i ich innowacyjności, cyfryzację kraju czy podnoszenie jakości życia Polaków.

Sukces jest tym większy, że wynegocjowaliśmy znacznie więcej niż na lata 2007–2013 mimo zredukowania całego budżetu unijnego.

Przez ostatni rok dyskutowaliśmy też o możliwościach zainwestowania tych funduszy. Konsultowaliśmy programy operacyjne na nową perspektywę oraz tzw. umowę partnerstwa, która będzie swego rodzaju kontraktem na wykorzystanie środków unijnych pomiędzy nami a Komisją Europejską. Proponowaliśmy konkretne kwoty na wybrane cele i wsłuchiwaliśmy się w głos tych, którzy zechcieli podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami.

Teraz, gdy rząd zaakceptował już te dokumenty, a my rozpoczynamy negocjacje ich treści z Komisją Europejską, nadszedł dobry czas, by nieco zmienić akcenty w dyskursie publicznym i porozmawiać przystępnym językiem o celu nadrzędnym tych wszystkich działań – wizji rozwoju Polski na najbliższe lata.

Nie tylko fundusze

Temat może nie jest mocno medialny, ale bez klarownej wizji rozwoju po prostu nie sposób równać do najlepszych. Dlatego cieszę się, że  głos w tej sprawie zabiera ostatnio coraz więcej osób, w tym znani publicyści. Szkoda tylko, że niektórzy z nich mylą się w opisie rzeczywistości. Twierdzą, że rząd opiera swoje działanie wyłącznie na środkach unijnych, a w ten sposób nie da się zbudować silnego i nowoczesnego państwa. Muszę ich rozczarować – taka diagnoza jest nieprawdziwa.

Fundusze unijne są ważną częścią polityki rozwoju w Polsce, ale nie najważniejszą.

Polska ma własną politykę rozwoju, finansowaną w większości ze środków krajowych. W strategii rozwoju kraju do 2020 r. założyliśmy, że około 25 proc. wydatków rozwojowych sfinansowanych zostanie z funduszy UE. Przypominam, że każda zainwestowana złotówka z Unii uruchamia złotówkę środków krajowych – publicznych czy prywatnych – w ramach obowiązkowego wkładu własnego. Trudno więc się zgodzić z poglądem, że fundusze europejskie to jedyne pieniądze na rozwój, które mamy.

Co cieszy, to fakt, że ci sami publicyści proponują recepty, które są całkowicie zgodne z naszymi strategiami rozwojowymi i z tym, co robimy już od kilku lat. Politykę rozwoju ukierunkowujemy właśnie na działania, które mają rozwijać to, co jest lub może być gospodarczą siłą całego kraju i poszczególnych województw.

Innymi słowy – wspieramy wewnętrzne potencjały, a tym samym zmniejszamy nasze zapotrzebowanie w przyszłości na dodatkowe środki z zewnątrz.

Jakość, nie ilość

Tworzenie planów rozwoju państwa i ich realizację porównałbym do długiego rejsu statkiem. Pierwsze, co trzeba zrobić, to przygotować go do podróży. Zanim przystąpiliśmy do tworzenia polskiego systemu zarządzania rozwojem, musieliśmy się uporać z tym, co było zmorą lat wcześniejszych – ogromną ilością strategii, programów, polityk itp. Nie wszystkie doczekały się realizacji. Niektóre pozostały zapisaną kartką papieru i niczym więcej.

Porządkowanie dokumentów strategicznych rozpoczęliśmy na dobre w 2009 r. Rząd przyjął wtedy „Plan uporządkowania strategii rozwoju". W tym samym roku opracowano też założenia nowego systemu zarządzania rozwojem.

Gdy prace ruszały, Polska miała 42 strategie. Wiele z nich cechował brak spójności, wskaźników czy systemu monitorowania postępów. Wynikało to głównie z braku odpowiednich doświadczeń i wzorców.  Nowy system jest dużo bardziej przejrzysty. Oprócz długo- (do 2030 r.) i średniookresowej (do 2020 r.) strategii składają się na niego tzw. strategie zintegrowane, których jest dziewięć. Wszystkie programy rozwoju muszą być z nimi zgodne.

Mamy też mechanizmy koordynacji, które zapewniają spójność prac nad tego typu dokumentami. Dzięki temu przyjęte strategie nie są oderwanymi od siebie wyspami. Tworzą po prostu spójny system.

Wybraliśmy drogę jakości, a nie ilości. Najlepszą rekomendacją i docenieniem naszych osiągnięć jest zainteresowanie polskimi doświadczeniami innych państw, które chcą się od nas uczyć budowania polityki rozwoju. Swoją wiedzą dzielimy się m.in. z Chorwacją, Gruzją, Republiką Mołdawii. Wkrótce do tych krajów dołączy także Serbia.

Rozliczanie ?przez wskaźniki

Polityka rozwoju nie może być rejsem w nieznane. Musimy wiedzieć, do którego portu chcemy zawinąć, a załoga powinna dobrze znać swoje zadania. Trzeba też dokładnie zaplanować budżet takiej wyprawy.

Rolę docelowych współrzędnych odgrywają w przyjętych strategiach konkretne wskaźniki. Natomiast pola aktywności załogi wyznaczają wskazane w tych dokumentach obszary, które są kluczowe z punktu widzenia rozwoju Polski.

Przyjęta we wrześniu 2012 r. strategia rozwoju kraju 2020 określa trzy takie pola aktywności. Są to: konkurencyjna gospodarka, spójność społeczna i terytorialna oraz sprawne i efektywne państwo. Na  nich powinny zostać skupione środki finansowe.

Do każdego z tych obszarów przypisaliśmy bardziej szczegółowe zadania i wskaźniki do osiągnięcia w 2020 r., np. struktura zatrudnienia w poszczególnych sektorach gospodarki (10/28/62 proc.), udział wydatków publicznych przeznaczonych na cele prorozwojowe (17,6 proc.) w PKB czy udział województw wschodniej Polski w PKB (18–20 proc.).

Najważniejsze są wskaźniki kluczowe. W 2020 r. PKB na mieszkańca naszego kraju ma wynosić 74–79 proc. średniej unijnej. Zakładamy, że o 38–42 proc. wzrosną dochody gospodarstw domowych. Znacząco spadnie deficyt sektora finansów publicznych, a Polska zajmie co najmniej 25. miejsce w rankingu konkurencyjności gospodarek, który jest  prowadzony przez Światowe Forum Ekonomiczne.  Uruchomiliśmy też specjalną stronę internetową – strateg.stat.gov.pl, na której można śledzić postęp w osiąganiu tych celów.

Sfinansowanie działań wskazanych w strategii średniookresowej będzie wymagało zaangażowania znacznych środków krajowych i unijnych. Publiczne nakłady na nie powinny w 2020 r. sięgnąć 17,6 proc. PKB. Uzupełniającym źródłem ich finansowania będą środki prywatne, np.  w obszarze B+R czy transportu.

Cel: Polska na swoim

Wspomniałem wcześniej, że całą politykę rozwoju, w tym fundusze unijne na lata 2014–2020, ukierunkowujemy tak, by rozwijać wewnętrzny potencjał Polski i jej województw. Wielokrotnie zapowiadaliśmy, że w 2020 r. będziemy już na tyle zamożnym krajem, że pozostanie największym beneficjentem polityki spójności będzie niemożliwe. To naturalny proces, bo właśnie taki jest cel tej polityki. Do tego czasu chcemy wypracować nowe przewagi konkurencyjne polskiej gospodarki oparte na wiedzy, kapitale intelektualnym i  rezultatach cyfryzacji.

Jednym z największych odbiorców wsparcia w przyszłej perspektywie pozostaną przedsiębiorcy. Lwią część funduszy UE, głównie z programów „Inteligentny rozwój" i „Polska Wschodnia", zainwestujemy w polską myśl naukową i współpracę naukowców z przedsiębiorcami. Chcemy, by nowoczesne technologie rzadziej były sprowadzane z zagranicy, a częściej powstawały tu, na miejscu. To przedsiębiorcy mają decydować o tym, co jest im potrzebne, a wyniki prac badawczych muszą mieć zastosowanie w praktyce gospodarczej.

Wsparcie dla firm w tym zakresie ma obejmować fazę badań, rozwój projektu, aż po wytworzenie linii demonstracyjnej i wdrożenie wyników prac badawczo-rozwojowych.

Z powyższym wiąże się pojęcie inteligentnej specjalizacji. Są to dziedziny, w które należy szczególnie intensywnie inwestować, bo w przyszłości mają stanowić o rozwoju kraju i regionów. Ich wybór powinien wynikać np. ze struktury gospodarczej, uwarunkowań geograficznych czy obecności konkretnego rodzaju przedsiębiorstw na danym obszarze.

Najbardziej charakterystyczne to np. lotnictwo na Podkarpaciu, nowoczesny przemysł włókienniczy w województwie łódzkim czy meblarstwo na Warmii i Mazurach. Rząd i poszczególne województwa obecnie pracują nad ich wyznaczeniem. Pomagają  nam w tym m.in. eksperci Banku Światowego.

W ogólnej puli funduszy wzrośnie także udział instrumentów zwrotnych, np. pożyczek i poręczeń. Środki te są wielokrotnie obracane – przedsiębiorca korzysta z pieniędzy na preferencyjnych warunkach, po czym mogą one być ponownie wykorzystane. Istotne jest dla nas to, by te fundusze były w ruchu także po 2020 roku. Mają pomóc zbudować polski kapitał w tym obszarze, który umożliwi wsparcie przedsiębiorczości, gdy fundusze unijne nie będą już dostępne w takiej wysokości.

Dzięki pieniądzom z UE udało się bardzo dużo zrobić. Fundusze europejskie na lata 2007–2013 zmieniły nie tylko stan polskich dróg czy infrastrukturę uczelni. Sprawiły, że zmienił się też sposób myślenia ludzi o własnych możliwościach.

Dobrym przykładem jest to, że dzięki pieniądzom z programu „Kapitał ludzki" powstało 186 tys. firm. Nasze badania wskazują, że po półtora roku funkcjonuje aż osiem na dziesięć z nich. W 2012 r. przy organizacji jednego z wydarzeń współpracowaliśmy z panią, która w wieku 50+ założyła klubokawiarnię, gdzie odbywają się spotkania, dyskusje, wykłady, warsztaty plastyczne i informatyczne dla dojrzałych kobiet. Gdy rozmawialiśmy o funduszach unijnych dla młodych, do podzielenia się swoimi doświadczeniami zaprosiliśmy założycielkę firmy szyjącej bezpieczne chusty i nosidełka dla dzieci, która sprzedaje swoje produkty za granicę.

Te przykłady pokazują, że Polska jest pełna ludzi kreatywnych i przedsiębiorczych. A to napawa optymizmem na najbliższe lata.

Mądra polityka rozwoju w skali makro powinna wspierać rozwój na poziomie mikro, np. przez stworzenie systemu zachęt do inwestowania, przyjaznych ram prawnych funkcjonowania firm, inspirowanie ich do współpracy z naukowcami czy budowę sprawnych połączeń komunikacyjnych.

Polska ma własną politykę rozwoju, finansowaną w większości ze środków krajowych. Wspieramy wewnętrzne potencjały, a tym samym zmniejszamy nasze zapotrzebowanie w przyszłości na dodatkowe środki z zewnątrz. I z tego powinniśmy być dumni.

W 2013 r. debata publiczna nad rozwojem Polski toczyła się głównie wokół liczb. Trudno się temu dziwić. Olbrzymi sukces negocjacyjny polskiego rządu w lutym ubiegłego roku oraz akceptacja  kompromisu przez Parlament Europejski pozwalają nam w najbliższych latach zainwestować 120 mld euro.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację