Po rewolucji politycznej przyjdzie konsumpcyjna

Zachęcam polskie firmy chcące podbijać rynki zagraniczne: zainteresujcie się krajami przechodzącymi transformację – pisze prezes HSBC Polska.

Publikacja: 31.03.2014 11:26

Po rewolucji politycznej przyjdzie konsumpcyjna

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

W biznesie słowo „rewolucja" jednym kojarzy się dobrze, innym źle. Tym, którzy ją wywołali, może umożliwić dokonanie przetasowania na rynku, podbicie nowych segmentów czy zwiększenie zysków. Dla tych, którzy nie będą w stanie odpowiednio szybko dostosować się do nowych warunków, może oznaczać utratę udziałów w rynku i pogorszenie wyników.

Na poziomie krajów rewolucja, szczególnie w swojej początkowej fazie, kojarzy się raczej źle. Wywołuje chaos, niepewność, cierpienie. Obserwując rozwój sytuacji na Ukrainie, mając na uwadze arabską wiosnę oraz pamiętając transformację w Polsce, staram się jednak patrzeć na rewolucję z nieco innej perspektywy.

Warto przypomnieć sobie polską lekcję

Rewolucja oznacza, że w społeczeństwie budzi się świadomość, co w dłuższym okresie może (acz nie musi) doprowadzić do demokratyzacji kraju i urynkowienia gospodarki. Budzenie się świadomości to proces, który postępuje m.in. dzięki mobilności i nowoczesnym kanałom komunikacji. To jest proces, który można zakłócić, ale którego nie można zatrzymać.

Nie wolno przegapić dobrego momentu na wejście do gry. I warto pogłębiać wiedzę o nowych rynkach, by nie „skakać na główkę do pustego basenu", gdy dobry moment nadejdzie.

Mieszkańcy mniej rozwiniętych krajów nie żyją w oderwaniu od tego, co dzieje się w innych częściach globu. Nawet w krajach o bardzo wysokim poziomie cenzury społeczeństwa nie są zupełnie odcięte od informacji ze świata, dzięki czemu posiadają wiedzę (mniejszą lub większą) o tym, jak żyje się w innych miejscach. Mają świadomość zdobyczy cywilizacyjnych, z których korzystają ludzie innych narodowości, i chcą z tych zdobyczy korzystać. I prędzej czy później te aspiracje się zmaterializują, czego mogliśmy być świadkami w Polsce.

Z perspektywy firm ważne jest to, aby odpowiednio wcześnie zauważyć nadchodzące zmiany i starać się wykorzystać rewolucję konsumpcyjną, która zwykle następuje po transformacji systemowej. Firmy, które nie bały się porewolucyjnej rzeczywistości w Polsce i weszły na nasz rynek 20–30 lat temu, mają obecnie ugruntowaną pozycję. Dziś, gdy Polska jest znacznie bardziej rozwiniętą gospodarką, debiut na naszym rynku jest dużo trudniejszy. Wiąże się z koniecznością poczynienia znacznie większych inwestycji przy znacznie niższej stopie zwrotu (przy istotnie niższym ryzyku) i znacznie intensywniejszej konkurencji niż przed laty.

Trzeba obserwować kraje w transformacji

Wspominając to, chciałbym zachęcić polskie firmy zainteresowane podbojem rynków zagranicznych do tego, aby już dziś zainteresowały się krajami przechodzącymi transformację. W tej chwili są to rynki obarczone bardzo dużym ryzykiem i dlatego nie jest to najlepszy moment na rozpoczynanie biznesu. W dłuższym okresie nie należy jednak spisywać ich na straty. Należy je obserwować, żeby nie przegapić dobrego momentu na wejście do gry. Jednocześnie warto pogłębiać wiedzę o tych rynkach, żeby nie „skakać na główkę do pustego basenu", gdy już ten dobry moment nastąpi.

Warto również odpowiednio wcześniej zacząć budować bazę kontaktów, aby w chwili wejścia na rynek stworzyć dobry zespół, który pomoże rozwijać biznes na danym rynku. Zespół złożony z ludzi znających lokalne uwarunkowania i potrafiących obracać się w danym środowisku jest bowiem nieoceniony.

Sam przed laty rozwijałem biznes na rynku zagranicznym i pracowałem z gronem tamtejszych specjalistów. Dzięki temu poradziłem sobie w tym nowym otoczeniu. Bez zaufanych i zorientowanych w lokalnych realiach współpracowników byłoby mi bardzo ciężko. W swojej naiwności nie widziałem połowy rzeczy, które dostrzegali oni. To było na Ukrainie, geograficznie i kulturowo bliskiej Polsce, a jednocześnie tak odmiennej.

W biznesie słowo „rewolucja" jednym kojarzy się dobrze, innym źle. Tym, którzy ją wywołali, może umożliwić dokonanie przetasowania na rynku, podbicie nowych segmentów czy zwiększenie zysków. Dla tych, którzy nie będą w stanie odpowiednio szybko dostosować się do nowych warunków, może oznaczać utratę udziałów w rynku i pogorszenie wyników.

Na poziomie krajów rewolucja, szczególnie w swojej początkowej fazie, kojarzy się raczej źle. Wywołuje chaos, niepewność, cierpienie. Obserwując rozwój sytuacji na Ukrainie, mając na uwadze arabską wiosnę oraz pamiętając transformację w Polsce, staram się jednak patrzeć na rewolucję z nieco innej perspektywy.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację