Ostatnie kilka lat w zakresie procesów inflacyjnych mieliśmy wyjątkowo urozmaicone. Naprzemienne wzrosty i spadki inflacji. Częste jej przebywanie daleko od poziomu celu ustalonego przez władze monetarne (2,5 proc. dla wskaźnika rocznego z dopuszczalnym przedziałem wahań od 1,5 do 3,5 proc.). Niektórzy co bardziej cyniczni komentatorzy posuwają się do stwierdzenia, że inflacja zazwyczaj jest u nas poza widełkami celu, przebywając między nimi tylko krótko – w momencie przechodzenia ze stanów bardzo wysokich do bardzo niskich czy odwrotnie.
Jeszcze w początku 2010 r. roczny wskaźnik inflacji konsumenckiej wynosił 3,5 proc. Przyjmował więc graniczną wartość dopuszczalną przez władze monetarne jako przedział celu inflacyjnego. Już w lipcu inflacja wynosiła 2,0 proc. Począwszy jednak od września zaczęła rosnąć. Lokalne maksimum roczny wskaźnik inflacji przyjął w maju 2011 r., dochodząc do 5,0 proc. We wrześniu 2011 r. spadł do 3,9 proc., by jesienią (mimo wejścia w echo rosnącej bazy) zwiększyć się do 4,8 proc. (w listopadzie).
Przez trzy pierwsze kwartały 2012 r. mieliśmy do czynienia z inflacją wyraźnie wyższą od dopuszczalnej (z lokalnym maksimum w czerwcu na poziomie 4,3 proc.). Jednak z początkiem IV kwartału inflacja zaczęła spadać. Złożyło się na to ustąpienie części czynników proinflacyjnych, wejście w echo wyjątkowo wysokiej bazy oraz skutki istotnego zaostrzenia polityki monetarnej. W czerwcu 2013 r. roczny wskaźnik inflacji wynosił jedynie 0,2 proc. Choć potem, na dwa miesiące letnie, wzrósł do 1,1 proc., to w kolejnych utrzymywał się już poniżej 1 proc. Ostatnie dane, jakie posiadamy, mówiące o inflacji w maju tego roku, znów pokazały spadek jej rocznego wskaźnika – tym razem z kwietniowych 0,3 proc. do 0,2 proc.
Trudno też w akcie samokrytyki nie przyznać, że w ostatnich kwartałach kolejne publikacje wartości inflacji okazywały się zazwyczaj niższe od prognozowanych, dezaktualizując mozolnie przygotowane dla całego roku scenariusze.
Co było pierwsze...
Skąd takie wahania inflacji? Złożyło się na to kilka elementów. Po pierwsze, spore falowanie cen żywności. Z okolic 2,5–3,0 proc. do 8,8 proc. i z powrotem w dół, przez 4–5 proc. do 1,5–2,0 proc. na przełomie lat 2013 i 2014, do zaledwie 0,3 proc. w kwietniu i deflacji 0,8 proc. w maju.