Gdy czytam informacje o ekspansji czy podboju, jednocześnie śmieszy mnie to i złości. Kupienie zagranicznej firmy, rozpoczęcie sprzedaży, uruchomienie oddziału nie jest ani ekspansją, ani podbojem. Zwłaszcza gdy dotyczy wielkiego kraju albo gdy działanie podejmuje niewielka – jak na światowe standardy – firma. Jest to co najwyżej otwarcie nowego rynku. Operacja może się powieść albo nie. Do sukcesu, a tym bardziej do podboju, droga daleka.
Przed tygodniem w mediach zaczęły się pojawiać informacje, że R-Style Softlab, rosyjska spółka z grupy Asseco, rozpoczyna działalność na zajętym przez Rosję Krymie. Moją uwagę zwróciło, że nie anonsowano podboju czy ekspansji. W piątek jednak tradycja została utrzymana: „Gazeta Wyborcza" wiadomość o otwarciu nowego rynku zatytułowała: „Rosyjska spółka Asseco planuje podbój Krymu".
Przyznam, że mam kłopot z oceną decyzji spółki zależnej Asseco. Biznesowo jest bez wątpienia zasadna, skoro widać szansę na sukces. Tę decyzję należy jednak osadzić w realiach politycznych. I tu pojawiają się wątpliwości. Takie same, jakie mam, gdy czytam, że zachodnie firmy naftowe rozpoczynają prace na Morzu Arktycznym, albo że finalizowane są umowy sprzedaży aktywów przez zachodnią spółkę firmie rosyjskiej, albo że zachodni miliarder chce uruchomić park rozrywki na Krymie.
Odnoszę wrażenie, że kontekst uwiera nie tylko mnie. Przedstawiciele polskiej firmy tłumaczyli, że Assceco nie jest typową korporacją i działa w modelu federacyjnym, a to oznacza, że decyzje jej zagranicznych spółek są podyktowane oceną biznesową z punktu widzenia kraju ich działania i są podejmowanymi w sposób suwerenny.
Nie bardzo to tłumaczenie mnie przekonuje. Tak jak nie przekonują mnie tłumaczenia firm, które w egzotycznych krajach – pośrednio, bo przez działające lokalne spółki – zatrudniają dzieci, albo płacą pracującym ponad siły pracownikom głodowe stawki. Zazwyczaj mówią, że to robią kooperanci, a oni nie mają na to wpływu. Ale – tak jak w przypadku R-Style Softlab – rozumiem motywy biznesowe: niższe koszty to wyższe zyski. Mam jednak nadzieję, że kiedyś przyjdzie czas także na społeczną odpowiedzialność biznesu. Tak samo jak liczę na to, że kiedyś Asseco znajdzie się w Respect Index.