Polski rynek kapitałowy niemal od początku budził zainteresowanie Wiednia. Początkowo próbowano prowadzić tam obrót prawami do polskich akcji, co nie znalazło akceptacji w ówczesnej polskiej Komisji Papierów Wartościowych. Efektem działań przewodniczącego KPWiG Lesława Pagi było zakończenie tego obrotu w Wiedniu i otwarcie w Polsce pierwszego zagranicznego domu maklerskiego, jakim był DM Creditanstalt. Dom ten, przez lata zarządzany przez Wolfganga Bauera, odegrał bardzo pozytywną rolę we wprowadzaniu nowych produktów finansowych i w kształceniu kadr dla rynku kapitałowego według wzorców z rozwiniętych rynków.
Kolejnym ruchem mającym na celu przejęcie części polskiego rynku było uruchomienie przez Wiedeń wspólnie z Frankfurtem giełdy Newex, nakierowanej na emitentów z Europy Środkowej i Wschodniej. To przedsięwzięcie także nie zakończyło się sukcesem. Żadna polska spółka nie weszła na Newex, a i sam Newex został w końcu zlikwidowany.
Podejmowano też liczne nieudane próby marketingowe przyciągnięcia polskich emitentów do Wiednia.
Jednocześnie szybki rozwój giełdy warszawskiej spowodował, że zdystansowała ona wielkością obrotu sam Wiedeń i całą jego grupę. Było to nie w smak kolegom i stąd cierpkie wypowiedzi o GPW jako np. cmentarzysku spółek – choć wielkość obrotu wskazywała, że jest wręcz odwrotnie, a Stambuł i Warszawa zaczęły być wymieniane jako najsilniejsze giełdy w regionie.
Kilka lat temu pojawiły się poglądy, że samotne giełdy nie mają szans przeżycia w ostrej konkurencji rynków. Czas nie potwierdził tej tezy. Giełdy w Oslo, Stambule, Zurychu czy Warszawie są żywym dowodem witalności. Niemniej w tym okresie doszło do licznych przejęć giełd, w wyniku czego powstały między innymi grupy NYSE Euronext i Nasdaq OMX. Nie doprowadziły jednak do rozwoju przejętych rynków.