Książkowo cena zależy od gry popytu i podaży. W ostatnich latach nic – ani pandemia z lockdownami, ani rosyjska agresja na Ukrainę, ani zamrożenie rynku kredytów hipotecznych – nie przełożyło się na istotny nominalny czy realny spadek cen mieszkań. Podstawową kwestią jest chyba to, że branża deweloperska nie zmierzyła się jeszcze z tak długotrwałym zahamowaniem popytu, by należało podejmować radykalne kroki.
Czytaj więcej
Od 9 proc. w Szczecinie do 28 proc. w Krakowie zdrożały w rok nowe lokale. Lekko uspokoić rynek ma wydłużenie programu „Na start” do czterech lat. Możliwe są jednak dwucyfrowe zwyżki cen.
Dlaczego nawet pandemia nie wpłynęła na ceny mieszkań
Pandemia w 2020 r., choć zjeżyła włos na głowie niejednego prezesa firmy deweloperskiej, okazała się relatywnie łagodna. Lockdown zatrzymał pracę biur sprzedaży tylko na chwilę, w przeciwieństwie choćby do Austrii nie zatrzymano budów. Po lekkim szoku, przy stopach procentowych obniżonych do historycznego minimum, przy braku alternatywnych, uznawanych za bezpieczne sposobów lokowania pieniędzy, Polacy w drugiej połowie 2020 r. wrócili do kupowania mieszkań, a potem w 2021 r. dosłownie wpadli w szał – deweloperzy zanotowali wtedy rekordowe kwartały.
Czytaj więcej
Czynsze za wynajmowane mieszkania w ostatnich miesiącach były stabilne. Oferta lokali rośnie – wynika z raportu Expandera i Rentier.io.
Druga część roku 2021 przyniosła schłodzenie, po pierwsze rynek najmu borykał się z dekoniunkturą, a w październiku skończyła się era rekordowo niskich stóp. Najazd Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. był kolejnym negatywnym czynnikiem psychologicznym, jednak napływ uchodźców odwrócił trend na rynku najmu. Istotniejszą przeszkodą dla nabywców mieszkań okazało się tempo i skala podwyżek stóp procentowych – to, wraz z wymuszonymi przez KNF obostrzeniami przy badaniu zdolności kredytowej, zamordowało rynek pożyczek mieszkaniowych.