Dawid Pałka: Wiesz ile owadów rocznie zjadasz?

Nigdy nie byłem fanem ciepłych napitków. Rozgrzewające herbatki, ziółka, czaje, jakoś mnie to nie grzeje. Moja żona natomiast uwielbia herbatę. Kiedy ona, niczym angielska milady popija kolejne Earl Grey, ja pijam rzadko a w dodatku tylko wodę kranową. Nic dziwnego, że mój gust, jest dla niej subtelny niczym u parobka stajennego. Tym radośniej powitałem ostatnio zaskakujące badania na temat składu herbaty.

Publikacja: 27.10.2023 15:25

Dawid Pałka: Wiesz ile owadów rocznie zjadasz?

Foto: Adobe Stock

Z opublikowanych przez Royal Society Publishing wyników badania nad herbatą można dowiedzieć się, że w 40 próbkach powszechnie dostępnych w angielskich sklepach spożywczych ziół i herbat odnaleziono ponad 1200 fragmentów DNA różnych bezkręgowców. Zaliczały się do nich m.in. pajęczaki, karaluchy, motyle, roztocza, modliszki, muchy, komary i wszystkie chyba możliwe insekty świata.

I to jest ten typ informacji, o których nie myśli się na co dzień, a które wydają się dosyć oczywiste jeśli się nad nimi zastanowić. Chyba w końcu nikt nie spodziewał się, że na Cejlonie liście zebranych herbat są dokładnie płukane i czyszczone z wszystkiego, co na nich żyje, tylko po to, żeby szczęśliwy konsument z kraju pierwszego świata mógł cieszyć się swoją sterylną herbatką.

Spójrzmy prawdzie w oczy. Jedzenie insektów to nasza przyszłość. Oczywiście nie stanie się to za naszego życia. Kolejne pokolenia będą do tego stopniowo przyzwyczajane, aż stanie się to dla nich tak naturalne, jak dla nas jedzenie schabowego. Już dziś jest to normą dla mieszkańców Ameryki Południowej. Moja siostra miała okazję mieszkać przez pół roku w Meksyku. Dla tamtejszych tubylców pieczona szarańcza na śniadanie do soku pomarańczowego i smażone karaluchy na leciutką kolację to żadna aberracja. Podobno smażone mrówki świetnie się sprawdzają jako przekąska do piwa.

Ale jak by to miało wyglądać aktualnie w naszych realiach? Nie będąc entomologiem, mogę śmiało stwierdzić, że w Polsce nie ma wystarczająco dużych owadów, w ilości pozwalającej na choćby częściowe wykarmienie społeczeństwa. Trzeba by zacząć importować i specjalnie hodować wysokokaloryczne odmiany dużych owadów. Może jest to już teraz pomysł na przyszły biznes? Wcześniej czy później Unia Europejska zapewne nakaże, aby efekt takiej ekologicznej hodowli został częściowo włączony do naszego typowego menu.

A jak będzie to wyglądało w praktyce? Już widzę oczami wyobraźni, jak mówię mojej żonie, że muszę skoczyć do supermarketu po zapasy, bo super byłoby wrzucić dziś na grilla zorzynka rzeżuchowca. W praktyce wyglądałoby to tak, jak wygląda to już teraz. Owady w formie różnego rodzaju dodatków spożywczych pod odpowiednią nazwą kodową zaczynającą się na E są częścią naszej diety.

Przyznajmy się przed sobą, ilu z nas sprawdza co tak naprawdę je?

Gdyby ktoś zarzekał się, że w życiu nie weźmie takiego okropieństwa do ust, to zachęcam, żeby wygooglował sobie czym jest koszenila serwowana nam jako naturalny czerwony barwnik spożywczy. A jeśli jest naprawdę odważny, to niech sprawdzi, gdzie ową koszenilę oraz dodatki spożywcze pochodzenia naturalnego się aktualnie stosuje.

A teraz kończę mój felieton, bo nie mogę się już doczekać, aby zaparzyć Pani Pałce Pu-Erh i napawać się jej miną, kiedy będę przekazywał jej radosną nowinę o odkryciach dzielnych naukowców.

Z opublikowanych przez Royal Society Publishing wyników badania nad herbatą można dowiedzieć się, że w 40 próbkach powszechnie dostępnych w angielskich sklepach spożywczych ziół i herbat odnaleziono ponad 1200 fragmentów DNA różnych bezkręgowców. Zaliczały się do nich m.in. pajęczaki, karaluchy, motyle, roztocza, modliszki, muchy, komary i wszystkie chyba możliwe insekty świata.

I to jest ten typ informacji, o których nie myśli się na co dzień, a które wydają się dosyć oczywiste jeśli się nad nimi zastanowić. Chyba w końcu nikt nie spodziewał się, że na Cejlonie liście zebranych herbat są dokładnie płukane i czyszczone z wszystkiego, co na nich żyje, tylko po to, żeby szczęśliwy konsument z kraju pierwszego świata mógł cieszyć się swoją sterylną herbatką.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację