Cezary Szymanek: Cena powrotu do normalności

Jarosław Kaczyński uprzedzał, że może poświęcić wzrost PKB dla realizacji swojej wizji Polski. I tak zrobił. Dziś pora gospodarkę odbudować.

Publikacja: 11.09.2023 03:00

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas konwencji programowej KO, odbywającej się

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas konwencji programowej KO, odbywającej się pod hasłem "100 konkretów na 100 dni" w Arenie Jaskółka w Tarnowie

Foto: PAP/Paweł Topolski

Kilka tygodni przed wyborczą supersobotą na stronach „Rzeczpospolitej” przedsiębiorcy sformułowali swoją dziesięciopunktową listę życzeń do polityków. Na pierwszym miejscu było stabilne, przejrzyste prawo. Koalicja Obywatelska właśnie odpowiedziała, że np. zlikwiduje neo-KRS i usunie „sędziów dublerów” z Trybunału Konstytucyjnego. Jarosław Kaczyński jeszcze przed konwencją PiS zadeklarował zaś, że jeśli wygra, nic go już nie zatrzyma przed dalszymi zmianami w wymiarze sprawiedliwości.

Czytaj więcej

Wyborcze podpowiedzi biznesu dla polityków

Biznes chce też sprawiedliwego, zrozumiałego i prostego systemu podatkowego. Trzecia Droga mówi więc o zmniejszaniu podatku PIT w miarę powiększania się rodziny i powrocie do odliczania składki zdrowotnej. KO obiecuje przywrócić zasady znane przed Polskim Ładem i dorzuca m.in. 60 tys. kwoty wolnej od podatku oraz częściowe zniesienie podatku Belki. PiS zapewnia, że ma opasłe tomy propozycji.

Idźmy dalej: rynek pracy i edukacja. PiS obiecuje program „Bon szkolny – poznaj Polskę”, który zresztą już działa. KO podwyżki dla nauczycieli o 30 proc., ale co najmniej o 1500 zł. Nowa Lewica chce nakładów na oświatę w wysokości 3 proc. PKB, a dla wszystkich 35-godzinnego tygodnia pracy i 35 dni urlopu. KO mówi o prawie do urlopu dla drobnych przedsiębiorców i „uwolnieniu” handlu w niedziele. PSL i Polska 2050 chcą, aby w miesiącu były takie dwa dni.

I jeszcze jeden postulat biznesu – przyspieszenie transformacji energetycznej. KO proponuje stworzenie 700 lokalnych wspólnot produkujących tani i ekologiczny prąd. Trzecia Droga dość ogólnie zapowiada inwestycje w zieloną energię. A PiS chce robić to wszystko z zachowaniem węgla.

Czytaj więcej

Partie walczą o wyborców na programy gospodarcze

Ktoś zapyta, gdzie porywająca idea lub plan wielkiej reformy, która pchnie Polskę w gospodarczym rozwoju? Nie ma i należy pozbyć się złudzeń, że pojawią się do 15 października. Wyborcy dostawać będą dziesiątki małych obietnic, w tym roku zwanych konkretami, które na koniec niczym małe zdarzenia dadzą sumę. Po ośmiu latach politycznego sterowania gospodarka musi się odbudować. Przedsiębiorcy muszą zaś odzyskać siły i móc poświęcać czas (oraz pieniądze) na podbój świata, a nie obronę własnej działalności przed dewastującym wpływem rządu PiS. 

Jarosław Kaczyński już w 2016 r. zapowiedział, że jest w stanie zaakceptować zmniejszenie tempa rozwoju gospodarki, jeśli taka miałaby być cena za wdrożenie jego wizji Polski. Tyle że nikogo o to nie pytał (czyż nie byłoby to dobre pytanie referendalne?). Przywrócenie gospodarce normalności będzie oczywiście kosztować. Ale jest nadzieja, że ta inwestycja – na duży kredyt – przyniesie zyski. Nie tylko działaczom PiS i ich wyborcom.

Kilka tygodni przed wyborczą supersobotą na stronach „Rzeczpospolitej” przedsiębiorcy sformułowali swoją dziesięciopunktową listę życzeń do polityków. Na pierwszym miejscu było stabilne, przejrzyste prawo. Koalicja Obywatelska właśnie odpowiedziała, że np. zlikwiduje neo-KRS i usunie „sędziów dublerów” z Trybunału Konstytucyjnego. Jarosław Kaczyński jeszcze przed konwencją PiS zadeklarował zaś, że jeśli wygra, nic go już nie zatrzyma przed dalszymi zmianami w wymiarze sprawiedliwości.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację