Tak jak służby zbierają dane o obywatelach, by ich lepiej nadzorować i walczyć z przestępczością, tak firmy zbierają je, by dotrzeć z towarem lub usługą. Mówi się, że dane są złotem XXI wieku. Kto je ma, nie tylko kontroluje rynek, ale często w ogóle może na rynku działać. Taka informacja ma swoją konkretną cenę. Za nazwisko połączone z numerem telefonu, adresem czy wiekiem firmy płacą sobie od 50 do 80 groszy. W hurcie, np. sprzedaży całej bazy danych, może to być już tylko 10 groszy za rekord. To proste dane. Droższe są tzw. leady, czyli kontakty do osób, które już wykazały zainteresowanie danym produktem czy usługą. Mogą kosztować i ponad 100 zł. Jeszcze więcej mogą być warte dane lokalizacyjne. Mówimy oczywiście o legalnym handlu, a nie tym w darknecie.