Gumulski, Józefiak: Turów czyli kosztowna bitwa na miny

Mieszkańcy Bogatyni i pracownicy Turowa zasługują na bezpieczny plan na przyszłość. Jednak rząd swoimi pomysłami pozbawił ich prawie 1 mld zł z UE.

Publikacja: 19.07.2023 03:00

Gumulski, Józefiak: Turów czyli kosztowna bitwa na miny

Foto: Bloomberg

PiS robi groźną minę do złej gry. Na szali jest przyszłość blisko 100 tys. mieszkańców regionu i nasze rachunki za prąd.

Gmina Bogatynia, gdzie działa elektrownia i kopalnia Turów, jest jedną z najbogatszych w kraju. W ub.r. pod względem wpływów podatkowych na mieszkańca była na 26. miejscu, tuż za podwarszawskim Konstancinem-Jeziorną. W całym powiecie zgorzeleckim mieszka 90 tys. osób. Należący do PGE kompleks w Turowie jest największym pracodawcą, zatrudnia ponad 3,5 tys. ludzi. Węglowa idylla się jednak kończy i to dużo szybciej niż obiecuje rząd Zjednoczonej Prawicy.

O odkrywce w TSUE

O Turowie głośno zrobiło się dwa lata temu, gdy planowanym poszerzeniem odkrywki zajął się Trybunał Sprawiedliwości UE. Na wniosek Czech Trybunał nakazał wstrzymanie pracy kompleksu ze względu na negatywny wpływ odkrywki na poziom wód gruntowych. TSUE wskazał, że polski rząd nie uwzględnił interesu mieszkańców po stronie czeskiej. Kilka tygodni wcześniej, ówczesny minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka, mimo braku prawomocnej decyzji środowiskowej, wydał koncesję na rozbudowę kopalni odkrywkowej Turów. Tym samym pozwolił na wydobywanie tam węgla do 2044 r.

Rząd zignorował orzeczenie Trybunału, czego skutkiem było nałożenie kar pół miliona euro dziennie. Naliczanie ich trwało od 20 września 2021 do 3 lutego 2022 r., gdy Polska zawarła ugodę z Czechami. Kosztowało to polskich podatników 68,5 mln euro, czyli ponad 300 mln zł. Zostały one potrącone z unijnych funduszy należnych Polsce.

Zainteresowanie Turowem odżyło ostatnio za sprawą postanowienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Pod koniec maja WSA uznał, że zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku i wstrzymał wykonanie decyzji środowiskowej.

We wtorek Naczelny Sąd Administracyjny uchylił postanowienie WSA, co oznacza tyle, że uchylono środek tymczasowy. O tym, czy decyzja środowiskowa została wydana zgodnie z prawem, sąd zadecyduje pod koniec sierpnia.

Zaniedbania w kwestii Turowa wytykają rządowi nie tylko organizacje pozarządowe czy opozycja, ale też górnicy. Związkowcy Federacji Związków Zawodowych PGE oskarżają państwowego inwestora o błędy i niedociągnięcia popełnione w ramach procedury koncesyjnej oraz wprost mówią o cynicznej grze ich przyszłością w kampanii wyborczej.

Transformacja trójstyku

Całej afery można by uniknąć, gdyby rząd zaplanował transformację energetyczną regionu na trójstyku Polski, Czech i Niemiec. Region ma potencjał, by na dużą skalę produkować czystą i tanią energię z odnawialnych źródeł. Już teraz znajdują się tu turbiny wiatrowe i farmy fotowoltaiczne, ale potencjał rozwoju jest znacznie większy.

Komitet Transformacji Turowa z samorządem województwa dolnośląskiego szacują, że do 2029 r. OZE mogłyby dać tam zatrudnienie 6 tys. osób. To prawie dwa razy tyle, ile dziś pracuje przy węglu. Zainstalowane moce w OZE przewyższyłyby obecne w węglu brunatnym i wyniosłyby w sumie 3,3 GW (w tym farmy fotowoltaiczne 2,1 GW i wiatrowe 1,14 GW). Dodatkowo odkrywka może zamienić się w magazyn energii – elektrownię szczytowo-pompową.

Ta piękna wizja nie dojdzie jednak do skutku, jeśli rządzący nadal będę negować potrzebę odchodzenia od węgla. Rząd ciągle mami pracowników Turowa, twierdząc, że węgiel będzie dawał im pracę aż do 2044 r., co jest oderwane od realiów rynkowych i politycznych, w tym cen emisji CO2. Turów musi się wymyślić na nowo już teraz, a nie za 20 lat.

Stawiając wszystko na jedną kartę, rząd pozbawia region szansy na przyszłość po węglu. Ze względu na plany działania Turowa do 2044 r., region ten został pozbawiony możliwości skorzystania z ogromnych środków unijnych. Komisja Europejska zatwierdziła pięć planów sprawiedliwej transformacji polskich regionów górniczych. Nie ma jednak wśród nich regionu turoszowskiego. A mówimy o pomocy o wartości 17,5 mld euro, która została przez UE przeznaczona na pomoc najbardziej narażonym na negatywne skutki transformacji regionom w Europie.

Polska będzie największym beneficjentem tego planu i otrzyma 3,5 mld euro, czyli 15 mld zł. Wielkie pieniądze trafią np. do Wałbrzycha (2,4 mld zł) i Wielkopolski Wschodniej (1,84 mld zł), ale nie do Turowa. Powiatowi zgorzeleckiemu przejdzie koło nosa nawet 1 mld zł.

Ta kwota mogłaby pomóc w transformacji regionu oraz dać mieszkańcom perspektywy na stabilną pracę. Zamiast tego PiS proponuje im polityczne wzmożenie i groźne miny. Tak czy inaczej Turów zostanie szybciej zamknięty i nie stanie się to za sprawą decyzji sądu, tylko za sprawą tańszego OZE i rosnących cen emisji dwutlenku węgla.

Ogromny zapał, z jakim zwykli ludzie i prywatni przedsiębiorcy zwracają się ku zielonej energii pokazuje, że odchodzenie od węgla nastąpi u nas dużo szybciej, niż przewidywali politycy prawicy. Już teraz, mimo kłód rzucanych zielonej energii przez rząd, zdarzają się nam miesiące, w których z OZE produkujemy prawie 30 proc. prądu. Groźne miny Janusza Kowalskiego czy Anny Zalewskiej nie zmienią rynkowych trendów. Ta polityczna gra może natomiast pozbawić pracowników Turowa perspektyw na życie po węglu, a nas wszystkich – szans na tańszą i czystszą energię.

Mikołaj Gumulski jest koordynatorem kampanii klimat i energia w Greenpeace Polska, a Marek Józefiak – rzecznikiem prasowym i ekspertem ds. polityki ekologicznej tej organizacji

PiS robi groźną minę do złej gry. Na szali jest przyszłość blisko 100 tys. mieszkańców regionu i nasze rachunki za prąd.

Gmina Bogatynia, gdzie działa elektrownia i kopalnia Turów, jest jedną z najbogatszych w kraju. W ub.r. pod względem wpływów podatkowych na mieszkańca była na 26. miejscu, tuż za podwarszawskim Konstancinem-Jeziorną. W całym powiecie zgorzeleckim mieszka 90 tys. osób. Należący do PGE kompleks w Turowie jest największym pracodawcą, zatrudnia ponad 3,5 tys. ludzi. Węglowa idylla się jednak kończy i to dużo szybciej niż obiecuje rząd Zjednoczonej Prawicy.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił