Europejska polityka w zakresie gospodarowania odpadami nie pozostawia wątpliwości. Na pierwszym miejscu stawia na minimalizowanie ilości odpadów. A zatem gospodarka odpadami ma zmierzać do tego, by do zagospodarowania było jak najmniej. Kolejne na liście priorytetów są ponowne użycie danego odpadu (choćby w przypadku opakowań), a następnie recykling – czyli odzyskanie surowca, z jakiego został stworzony towar, a który skończył jako odpad.

Dopiero na czwartym miejscu tej listy pozostaje potencjalny odzysk, choćby w postaci energii. W tej chwili możliwości tego rynku są stosunkowo skromne: według ubiegłorocznego raportu Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego w siedmiu spalarniach w Polsce w 2020 r. dysponowaliśmy mocami pozwalającymi „przepalić” 2559 tys. ton, produkując nieco ponad 5,5 mln GJ energii. To dosyć mało, nie tyle w stosunku do potrzeb – bo potrzeby cieplne Polaków w znikomej mierze były zaspokajane spalaniem śmieci – ile w stosunku do rosnących gór śmieci, z którymi system gospodarki odpadami komunalnymi radzi sobie rozmaicie.

Czytaj więcej

Odpady mogłyby obniżyć rachunki za ciepło. Śmieci tańsze niż węgiel

Dlatego w paru miejscach w kraju trwa budowa lub rozbudowa takich instalacji – przykładem może być spalarnia na warszawskim Targówku, która – przynajmniej teoretycznie – ma siedmiokrotnie zwiększyć swoje moce. I dobrze, byleby tylko nie przesadzić. Śmieci mogą się wydawać tańszym i nieco czystszym źródłem ciepła, ale żeby myśleć o ciepłownictwie opartym na tym „paliwie”, musielibyśmy produkować ich znacznie więcej – a to z kolei podnosiłoby koszty gospodarowania odpadami komunalnymi i z trudem mogłoby uchodzić za „zielone”.

W krajach rozwiniętych ta sztuka udała się właściwie chyba tylko Szwedom, którzy połowę zbieranych w kraju odpadów zużywają na cele energetyczne – ogrzewanie domów czy napędzanie komunikacji publicznej. Ich system był jednak budowany przez dekady. W Polsce spalanie odpadów może być tylko i wyłącznie dodatkiem do odnawialnych źródeł energii. Potrzebnym, w końcu odpady nienadające się do jakiegokolwiek innego wykorzystania zawsze będą powstawać, a wysypisko powinno być ostatecznością. Nie rezygnujmy, ale też i nie łudźmy się.