Cuda w gospodarce oczywiście się zdarzają. Ale cudom trzeba pomóc. Przykładowo, zachodnioniemiecki cud gospodarczy lat 50. zeszłego wieku nie zdarzył się bez przyczyny: uruchomiła go reforma walutowa Ludwiga Erharda, który wprawdzie skonfiskował oszczędności Niemców, ale za to z dnia na dzień uwolnił ceny, zlikwidował groźbę inflacji i zakończył racjonowanie produktów. Rynek zadziałał, umożliwiając normalne prowadzenie biznesów. A to pozwoliło na uruchomienie kolejnych fabryk, których nie zniszczyły alianckie bombowce, dzięki czemu zdumiewająco szybko odbudowano produkcję przemysłową.
My, w Polsce, nie mamy co zazdrościć Niemcom, bo doświadczyliśmy w ciągu minionych 35 lat aż trzech cudów.
Kiedy jesienią roku 1989 zaczynaliśmy odbudowę gospodarki rynkowej, Polska była drugą, po Albanii, najbiedniejszą gospodarką ówczesnej Europy. Półki sklepowe były puste, za to zaczynała się rozkręcać hiperinflacja. Nikt nie wierzył w to, że Polsce może się udać, a poszukujący miejsc do inwestowania biznesmeni woleli lecieć do kwitnącej Pragi i Budapesztu, a nie do biednej i zapyziałej Warszawy. To, że w ciągu trzech dekad (zwłaszcza po wejściu do Unii) udało nam się odnieść największy sukces gospodarczy na kontynencie, przegonić większość sąsiadów i radykalnie zmniejszyć dystans dzielący nas od zachodniej Europy naprawdę było cudem, który do dziś ekonomistom trudno jest wytłumaczyć.
Kolejny cud nastąpił w czasie gigantycznych kryzysów, które wstrząsnęły światową gospodarką po roku 2008. Najpierw staliśmy się „zieloną wyspą”, jedynym krajem Europy, który uniknął spadku PKB w czasie dramatycznego załamania finansowego. Potem, w czasie pandemii COVID-19, spadku PKB nie udało się wprawdzie uniknąć, ale był on najniższy wśród wszystkich dużych gospodarek kontynentu, a odbudowa poziomu produkcji szybsza.
Teraz najwyraźniej mamy trzeci cud. Tuż obok nas trwa wojna, a nasz główny partner handlowy od trzech lat tkwi w stagnacji. Powinniśmy więc należeć do najsilniej dotkniętych spowolnieniem krajów kontynentu. A tymczasem znowu sobie radzimy lepiej od innych. Według prognoz MFW wzrost naszego PKB przekroczy 3 proc. i będzie należał do najwyższych w Europie. A ostatnie dane sugerują, że może być wyższy od prognoz.