Matematyka jest królową nauk – głosi powiedzenie. Wieści z KGHM, gdzie w trybie pilnym odwołano prezesa i wiceprezesa ds. aktywów zagranicznych, dowodzą jednak, jak istotna jest też innego rodzaju matematyka. Ta wyborcza, w której ważne są liczby, procenty i funkcje, ale są to liczby głosów, procenty poparcia i funkcje w rządzie lub partii. A tam, szczególnie w okresie przedwyborczym, częściej dochodzi do tarć i próby sił, a także do walk o kontrolę nad dużymi, bogatymi spółkami, bo te mogą być przecież finansowym i operacyjnym zapleczem podczas kampanii.
Już w sierpniu, gdy po zmianie prezesa PKO BP podsumowywaliśmy w „Rz” serię kadrowych roszad w spółkach z udziałem Skarbu Państwa, zarówno eksperci od zarządzania, jak i specjaliści od rekrutacji zapowiadali, że w kolejnych miesiącach rotacje w zarządach mogą się nasilić. Takie przetasowania zwiększają bowiem grupę menedżerów, których można „wynagrodzić” odprawą czy dłuższym zakazem konkurencji. Zapewnia on wypłatę pensji np. przez rok, choć partyjni nominaci raczej nie są rozchwytywani na wolnym rynku. Co więcej, wysokie apanaże w spółkach SP, które wynagradzają swoich menedżerów na przyzwoitym poziomie, są szczególnie atrakcyjne w czasach spowolnienia gospodarczego, gdy firmy raczej nie tworzą nowych stanowisk i szukają oszczędności. Przypadek KGHM wskazuje, że te przewidywania ekspertów mogą się sprawdzić i w najbliższych miesiącach kadrowa karuzela w zarządach dużych spółek może przyspieszyć. Inwestorzy najwyraźniej są na to przygotowani – nagła zmiana na czele miedziowego giganta praktycznie nie wpłynęła na kurs akcji spółki. Nie jest to zaskoczenie: eksperci zwracają uwagę, że częste roszady w spółkach SP są postrzegane jak zmiany w ministerstwach…
Czytaj więcej
Prezes globalnego koncernu surowcowego został odwołany w wyniku walk frakcyjnych w obozie władzy. Inwestorzy giełdowi już nawet na to nie reagują.
Jednak w dłuższej perspektywie nieprzejrzyste rotacje w zarządach odbijają się na ich notowaniach, które obniża jeszcze zwiększone ryzyko polityczne. Nie jest to najlepsza wiadomość dla akcjonariuszy, a także pracowników spółek z udziałem Skarbu Państwa. Nie dość, że – podobnie jak wszystkie firmy – muszą stawić czoła gospodarczym wyzwaniom, na czele z rosnącymi kosztami energii i wahaniami popytu, to dodatkowo czeka je teraz rok politycznej niepewności. Jest też pewne, że w czasie kampanii wyborczej padnie ze strony opozycji wiele słusznych słów krytyki pod adresem rządzących, którzy traktują państwowe spółki jak folwarki. I obietnic, że po zmianie władzy, wszystko się zmieni. Oby, bo dotychczas zawsze wygrywała matematyka, w której w nowym powyborczym równaniu w miejsce X czy Y pojawiały się znane już liczby.