Prof. Cezary Wójcik: Dramat inflacji i NBP

Inflacja nie może być tak wysoka jak teraz, jeśli chcemy się rozwijać jako państwo. Bank centralny powinien działać znacznie bardziej zdecydowanie, a rząd wziąć większą odpowiedzialność za fiskalne otoczenie polityki pieniężnej.

Publikacja: 05.10.2022 03:00

Prof. Cezary Wójcik: Dramat inflacji i NBP

Foto: Adobestock

Inflacja w sierpniu przekroczyła w Polsce 16 proc., a we wrześniu wyniosła 17,2 proc., wielokrotnie powyżej celu inflacyjnego w wysokości +/–2,5 proc., powodując ogromne koszty społeczne, zubożając najbiedniejszych Polaków i generując gigantyczne ryzyka dla przedsiębiorców oraz stabilności polskiej gospodarki w krótkim, średnim i długim okresie.

Co jest przyczyną wysokiej inflacji? Odpowiedź jest jednoznaczna: za tę niebezpieczną dla Polek i Polaków sytuację odpowiedzialne są wyłącznie ciała decyzyjne NBP, które w ostatnich latach prowadziły politykę łamiącą najważniejsze reguły prowadzenia kompetentnej polityki pieniężnej i posługując się w swojej obronie nieprawdziwymi argumentami, w rezultacie narażając NBP jako instytucję na utratę wiarygodności.

Nieprawdziwe argumenty

Nieprawdziwy jest argument, że inflacja jest u nas tak bardzo wysoka, bo tak jest na całym świecie. Nieprawdziwy jest też argument pochodny, że inflacja u nas jest zaimportowana z innych krajów. Nieprawdziwy jest również argument, stale podnoszony przez prezesa NBP, że inflacja wynika ze wzrostu cen pozostających poza kontrolą banku centralnego.

Po pierwsze, gdyby przyjąć wszystkie czynniki, które na gruncie teorii mogą wyjaśniać różnice inflacyjne między Polską a zagranicą – takie jak różnice w tempie produktywności, struktury konsumpcji czy monetyzacji gospodarki – to normalna inflacja w Polsce mogłaby być co najwyżej wyższa niż u naszych głównych partnerów o maksymalnie 1–2 pkt proc. Tymczasem jest dużo wyższa niż w Niemczech (7,9 proc. w sierpniu i 10 proc. we wrześniu) i USA (8,3 proc.).

Po drugie, Polska dysponuje w pełni płynnym kursem walutowym. Na gruncie teoretycznym taki kurs pozwala na całkowite „odcinanie” się od importu inflacji z zagranicy i zewnętrznych wpływów monetarnych. Przy właściwej polityce pieniężnej złoty ulegałby wzmocnieniu (a nie osłabieniu, jak obecnie) i w zależności od celów oraz determinacji banku centralnego inflacja w Polsce mogłaby być w istocie niższa niż w Niemczech czy USA.

Po trzecie, w każdej gospodarce są ceny w ten czy inny sposób administrowane lub wynikające z czynników czysto podażowych, w tym sensie pozostające poza bezpośrednim wpływem banku centralnego. Jednak takie administrowane ceny zawsze stanowią tylko część koszyka cen, zwykle znacznie mniejszą część niż ceny czysto rynkowe.

Na gruncie teoretycznym, przy właściwej polityce monetarnej wzrost jednych cen, może być w 100 proc. skompensowany spadkiem innych cen, co w efekcie może całkowicie zapewnić pełną stabilność inflacji. Przy złej polityce, tak jak w Polsce, wzrost jednych cen napędza wzrost innych. I ten zły scenariusz właśnie zdaje się realizować niestety w Polsce, co widać wyraźnie po historycznie rekordowych poziomach inflacji bazowej, która wyniosła ostatnio niemal 10-12 proc.

Pięć zasad polityki pieniężnej

Skazując obywateli na tak wysoką inflację, ciała decyzyjne NBP naruszyły pięć podstawowych zasad kompetentnej polityki monetarnej:

Zasada 1: będziesz patrzył w przyszłość. Kompetentna polityka pieniężnej powinna stale myśleć, co się wydarzy, a nie, co się już wydarzyło. Tymczasem ciała decyzyjne NBP zdawały się być stale zapatrzone w niskie tempa inflacji z pokryzysowych lat. Patrzyły tak długo, że w końcu stanęły całkowicie oślepione nie tylko przeszłością, ale i teraźniejszością.

Zasada 2: jeśli masz się pomylić, pomyl się po stronie bezpieczeństwa. Kompetentna polityka pieniężna powinna asymetrycznie traktować ryzyka po stronie podwyższonej inflacji. Gdyby miała się pomylić, to lepiej się pomylić, utrzymując inflację poniżej celu niż powyżej. Tymczasem ciała decyzyjne NBP zdawały się wpatrywać w górne cele inflacyjne, tak jakby one miały stanowić odniesienie dla ich polityki.

Zasada 3: nie endogenizuj pieniądza. Kompetentna polityka pieniężna stale dba, aby budżet państwa czuł jej restrykcyjną obecność zmuszającą go ciągłego wysiłku i bilansowania wydatków realnymi wpływami podatkowymi – tak aby budżet stale czuł twardość swoich ograniczeń.

Każde rozluźnienie tej presji i zasilanie budżetu tworzy ryzyko, że wydatki budżetowe nie będą miały odpowiedniego sfinansowania i zabezpieczenia w realnych wpływach. Gdy tak się nie dzieje, kryzys fiskalny i inflacja zawsze czają się za rogiem, a udział państwa w dochodzie rośnie, ograniczając wolność przedsiębiorców i zwykłych ludzi. Tymczasem w ostatnich latach ciała decyzyjne NBP zdawały się z pasją realizować rekordowe zyski, by wesprzeć rząd (po zmianach wewnętrznych regulacji), rekordowe programy skupu obligacji (od rządu i jego agend) oraz rekordowo niskie (realne) stopy procentowe. A także zdawały się i nadal zdają się lekceważyć fakt ekspansywnej polityki fiskalnej (w tym dotyczącej 2023 r.) i wzrost deficytu sektora finansów publicznych do 4,5 proc. PKB.

Zasada 4: waż swoje słowa, bo od nich zależy zaufanie. Kompetentna polityka pieniężna jest zdecydowana w działaniu i niezwykle ostrożna w słowach. Ponieważ jej skuteczność zależy w pełni od zaufania publicznego, kompetentna polityka pieniężna swoje prognozy formułuje warunkowo i komunikuje ostrożnie. Nikt jej nie powinien złapać na fałszu, bo złamanie słowa kosztuje zaufanie. A zaufanie traci się szybko, a odbudowuje niezwykle trudno. Wie to każdy, dla kogo reputacja jest naprawdę ważna.

Tymczasem prezes NBP zdawał się bawić słowami, metaforami i prognozami, które traciły wiarygodność tak szybko, jak stawały się memami w internecie. Z ogromnymi kosztami dla instytucjonalnej wiarygodności banku centralnego. Integrity, integrity, integrity, czyli honorowanie słowa, a raczej jego brak.

Zasada 5: nie angażuj się w politykę. Kompetentna polityka pieniężna nie wikła się w bieżące spory polityczne. Wie, jaki jest jej mandat. Jej zadanie to patrzeć daleko, ponad bieżące wydarzenia polityczne, by chronić ludzi i zapewnić im dobrą przyszłość przed skutkami złej polityki.

Idea niezależności banku centralnego jest jednym z najważniejszych dorobków ekonomii ostatnich 100 lat. Dorobku, który jest tracony z każdym wywiadem oficjeli NBP angażujących się w spory wykraczające poza politykę pieniężną. Słyszymy a to o Niemcach, a to o reparacjach – czy to jest naprawdę pole polityki pieniężnej?

Złamanie tych zasad i wynikające z tego błędy sprawiły, że inflacja jest nie tylko wielokrotnie wyższa niż cel inflacyjny, ale też znacznie wyższa niż mogłaby być, nawet w obliczu rosnącego poziomu cen na całym świecie. W bliskim horyzoncie błędy te przyniosą zubożenie wielu warstw społecznych, zwłaszcza najbiedniejszych. W krótkim i średnim okresie przyczyniać się będą także – jak zauważa słusznie prof. Stanisław Gomułka – do silnego wzrostu rentowności skarbowych papierów wartościowych i w rezultacie bardzo dużego wzrostu kosztów obsługi długu publicznego w 2023 r., które „wypychają” niezbędne dla rozwoju wydatki inwestycyjne. Jednocześnie powodują silny spadek wartości realnej depozytów bankowych zniechęcający do oszczędności, a także zwiększają obciążenia systemu bankowego, stwarzając ryzyko niestabilności dla systemu bankowego.

Osłabienie reputacji NBP

Poczynić tu należy rozróżnienie pomiędzy ciałami decyzyjnymi NBP i samym NBP. Błędy popełnione przez ciała decyzyjne banku centralnego to także jego dramat jako instytucji i jej wieloletnich, niezwykle kompetentnych pracowników merytorycznych, którzy muszą przyglądać się degradacji reputacji NBP, na którą tak ciężko pracowali przez dekady transformacji i integracji z UE.

Błędy te wynikają też z kontekstu, który tworzony już jest od dawna przez rządzące gremia polityczne. Od 2015 skład RPP tworzony był w ogromnej mierze z pominięciem należytej dywersyfikacji głosów i perspektyw na procesy gospodarcze – jakby jedyną zasadą i celem było „teraz my”, a nie jakość instytucji i procesu decyzyjnego. Z pominięciem dorobku ekonomii, który jednoznacznie wskazuje na kluczową rolę dywersyfikacji gremiów kolegialnych dla ich skuteczności. Trudno o wysoką jakość podejmowanych decyzji dowolnego gremium, jeśli wszyscy reprezentują ten sam sposób patrzenia – w tym sensie wszyscy są ślepi. I NBP też okazał się ślepy.

Wydatki poukrywane w funduszach

Jednocześnie rząd nie zdaje się nie doceniać wpływu fiskalnego na inflację, który wywołuje. Jak wynika z niedawno opublikowanych badań, długoterminowa trwałość polityki fiskalnej Polski jest najniższa od niemal 20 lat i obniżyła się o 50 proc. w porównaniu z okresem 2008–2015.

Przejrzystość budżetu państwa jest najniższa od dekad, masa wydatków znajduje się poza efektywną kontrolą [parlementu – red.]. Poukrywane są w rozmaitych funduszach, podfunduszach i obligacjach celowych. Wszystko to powoduje, jak słusznie zauważa prof. Bogusław Grabowski, że polityka pieniężna w Polsce ma teraz ogromny problem z „patrzeniem w przyszłość”, bo funkcjonuje w otoczeniu całkowitego chaosu fiskalnego (poziom przyszłych wydatków i deficytu) i regulacyjnego (zakres i skala regulacji cen).

Postępujący stan dominacji fiskalnej utrudnia realizację celu inflacyjnego RPP i stosowania zaostrzania ilościowego. Biorąc pod uwagę znacznie niższy poziom monetyzacji naszej gospodarki, niezbędna skala wzrostu stóp procentowych NBP przy tak ekspansywnej polityce fiskalnej prowadzić może do utraty społecznej akceptacji dla takiej polityki pieniężnej.

Nieefektywność polityki pieniężnej w ograniczaniu popytu kanałem stopy procentowej (kredytowym) pokazują m.in. dane skonsolidowanego sektora bankowego. W okresie od lipca 2020 do lipca 2021 podaż netto kredytu dla sektora prywatnego (kredyt brutto minus przyrost depozytów) wyniosła minus 72 mld zł, rok później (od lipca 22021 do lipca 2022) plus 44 mld zł z malejącym, ale dodatnim przyrostem w ostatnich kwartałach.

Spadek kredytu hipotecznego jest w dużej części neutralizowany wzrostem kredytu obrotowego dla przedsiębiorstw. Trudno zwiększyć skłonność do oszczędzania ciągle spadającymi (do ponad 10 proc. na minusie) realnymi stopami procentowymi. W sumie oznacza to, że rośnie nieefektywność i koszty prowadzenia polityki pieniężnej, koszty podatkowe, biurokratyczne, administracyjne.

Czy to jest właściwe otoczenie i anyinflacyjna policy mix? Inflacja w Polsce jest ogromnym zagrożeniem dla naszej stabilności gospodarczej, dobrobytu i życia obywateli, szczególnie najbiedniejszych. Pomimo tak dramatycznego wzrostu inflacji w porównaniu z celem banku centralnego prezes NBP zostaje nagrodzony kolejną kadencją. Pomijając aspekty czysto ekonomiczne, czy to patriotyczne i czy to sprawiedliwe?

Co dalej

1. Stopy procentowe – realne i referencyjne – powinny dalej rosnąć. I to silniej niż to aktualnie komunikuje prezes NBP. Nie jest to czas na fine-tuning. Oczywiście, jeśli chcemy, by inflacja relatywnie szybko wróciła tam, gdzie powinno być jej miejsce, a mniej interesują nas najbliższe wybory parlamentarne i która partia powinna je wygrać.

2. Niestety koszt społeczny, fiskalny i dochodowy takiego wzrostu będzie większy, niż mógłby być i powinien był być, gdyby nie błędy. Musimy się spodziewać głębszego spowolnienia gospodarczego i większych napięć fiskalnych, niż było to konieczne.

3. Musimy też wyciągnąć wnioski instytucjonalne, by wzmocnić instytucjonalne otoczenie polityki pieniężnej i fiskalnej, tak aby wiarygodność NBP jako instytucji oraz stabilność i przejrzystość fiskalna zostały wzmocnione w przyszłości. Do potencjalnych rozwiązań można by zaliczyć wzmocnienie wpływu merytorycznych pracowników NBP na procesy decyzyjne RPP, a także rozważenie utworzenia rady fiskalnej cieszącej się zaufaniem publicznym.

Inflacja nie może być tak wysoka jak teraz, jeśli chcemy się rozwijać jako państwo. NBP powinien działać znacznie bardziej zdecydowanie, a rząd wziąć większą odpowiedzialność za fiskalne otoczenie polityki pieniężnej.

Prof. Cezary Wójcik pracuje w SGH, w przeszłości był doradcą prezesa NBP i ministra finansów, a także członkiem Rady Makroekonomicznej.

Inflacja w sierpniu przekroczyła w Polsce 16 proc., a we wrześniu wyniosła 17,2 proc., wielokrotnie powyżej celu inflacyjnego w wysokości +/–2,5 proc., powodując ogromne koszty społeczne, zubożając najbiedniejszych Polaków i generując gigantyczne ryzyka dla przedsiębiorców oraz stabilności polskiej gospodarki w krótkim, średnim i długim okresie.

Co jest przyczyną wysokiej inflacji? Odpowiedź jest jednoznaczna: za tę niebezpieczną dla Polek i Polaków sytuację odpowiedzialne są wyłącznie ciała decyzyjne NBP, które w ostatnich latach prowadziły politykę łamiącą najważniejsze reguły prowadzenia kompetentnej polityki pieniężnej i posługując się w swojej obronie nieprawdziwymi argumentami, w rezultacie narażając NBP jako instytucję na utratę wiarygodności.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację