Rz: Jakie konsekwencje dla Unii Europejskiej ma decyzja brytyjskiego społeczeństwa?
Jerzy Buzek: Powiem przewrotnie, gdy ogłoszono, że w Wielkiej Brytanii odbędzie się referendum w sprawie Brexitu, byłem optymistą. Sądziłem bowiem, że to impuls do wypracowania razem z Brytyjczykami nowej formuły Unii Europejskiej. Atmosfera wokół i wewnątrz Unii zmieniała się, sama Unia też musi się wobec tego zmienić, tak by odpowiadać na oczekiwania obywateli. Brytyjczycy byli reformatorscy, wskazywali kierunki tych zmian. Chodzi o sprawy bezpieczeństwa, silne wsparcie dla przemysłu i innowacyjności, usuwanie wąskich gardeł w polityce energetycznej czy wspólnym rynku, upraszczanie procedur. Bo prawdziwą zmorą Unii jest nadmierna biurokracja. Teraz będziemy musieli zabiegać o wzmocnienie UE już bez Brytyjczyków.
Jakie działania musi podjąć teraz Unia?
Traktat przewiduje możliwość wyjścia kraju ze wspólnoty. Teraz należy opracować do tego procedurę, zbliżoną do negocjacji o członkostwie. Udział w rynku, wymiana handlowa, usługi, transport, bezpieczeństwo dostaw energii, granica z Irlandią czy zasady wspólnych badań i inwestowania między Unią a Wielką Brytanią – wszystko będzie inne niż dotąd. Norwegia i Szwajcaria płacą solidną kontrybucję za możliwość współpracy z Unią, Wielka Brytania jest wielokrotnie większa i zapłaci więcej. Trzeba też rozstrzygnąć sprawę budżetu Unii, a przegląd na półmetku jest w przyszłym roku, zaś wybory europejskie w 2019. To dwa „naturalne" terminy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, ten drugi korzystniejszy dla Polski.
Dla samych Brytyjczyków straty, głównie gospodarcze, w efekcie wyjścia z Unii będą większe niż dla UE. Możliwy jest także rozpad Wielkiej Brytanii, bo Szkocja i Irlandia Północna mogą stać się odrębnymi krajami.