Dlaczego branża nieruchomości, a nie na przykład rozrywka?
Zaskoczę pana, bo za tym nie stoi jakaś bardzo pogłębiona analiza rynku, tylko prosta historia. Kilka lat temu, gdy prowadziłem firmę informatyczną, wraz z kolegami oglądałem gogle i możliwości nowej rzeczywistości. Na bieżąco wymyślaliśmy możliwe zastosowania, od gier komputerowych, poprzez przemysł, a na rozrywce „tylko dla dorosłych" skończywszy. Ja wtedy szukałem nowego biura i pomyślałem „a gdyby można było w ten sposób prezentować domy?". Po pewnym czasie wróciłem do tego pomysłu i okazało się, że połączenie nieruchomości z wirtualną lub rozszerzoną rzeczywistością przynosi realne zyski. Tym bardziej, że jest to ostatnia wielka branża, która z jednej strony nie została jeszcze ucyfrowiona, a z drugiej normalnie podana treść już nie wystarcza i nie spełnia oczekiwań klientów. Każdy, kto zaliczył wycieczkę po różnych obiektach z agentem nieruchomości, które nijak się miały do oglądanych wcześniej zdjęć, wie o czym mówię. Odwołam się raz jeszcze do raportu Goldman Sachs – rynek VR i AR w branży nieruchomości będzie za kilka lat wart około 2,5 miliarda dolarów.
Co nie zmienia faktu, że ów rynek jest w fazie początkowego rozwoju. Realna rzeczywistość prowadzenia takiego biznesu jest jak rozumiem, o wiele bardziej prozaiczna i szara niż ta oglądana przez gogle.
Pewnie zabrzmi to banalnie, ale przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że nie będzie to łatwy biznes. I trzeba będzie w niego włożyć o wiele więcej energii, niż w podążanie utartymi ścieżkami.
I nie wystarczy siedzieć z laptopem w kawiarni, popijając latte na sojowym?
Czasem jest fajnie tak posiedzieć.
Odwołuję się do – złośliwego trochę – stereotypu młodego start-up'owca.
Trzeba być przede wszystkim przedsiębiorcą, mierzyć się z wieloma problemami w jednym czasie, na które nie znajdziemy rozwiązań... wpisując odpowiednie hasło w wyszukiwarce. I pamiętać, że tylko mała część biznesu to innowacyjne technologie, z których może nas znać świat. Pokusa, by cały czas coś wymyślać, jedne rozwiązania zastępować drugimi jest bardzo duża. Ćwiczę to na własnej skórze. Sprzedajemy produkt oraz różne realizacje na nim oparte, ale mamy również dział badań i rozwoju. Trzeba bardzo rozsądnie wyważyć między innowacjami, które może chwycą w przyszłości, a standardami, na których zarabia się tu i teraz. To jest rzeczywistość start-upu – którego to słowa nie za bardzo lubię bo nie jest precyzyjne i określa się nim zbyt wiele firm - a nie wspomniana latte.
Czym wobec tego jest VR Global jeśli nie start-upem?
Teoretycznie nim jesteśmy: małą, zwinna technologiczną firmą, z produktem pozwalającym na dużą skalowalność. Ale my – patrząc jednocześnie na rynek i potrzeby klientów – tworzymy rozwiązania technologiczne, które mogą być wdrażane na całym świecie i różnych partnerów jednocześnie.
Pewnie nie udałoby się to bez finansowania. Jak dziś się przekonuje do siebie inwestorów?
Wpierw rzut oka na statystyki - jakiekolwiek finansowanie dostaje około 3 procent firm technologicznych.
To dlaczego wam się udało?
Znaleźliśmy partnera, z którym mogliśmy wejść we współpracę na wielu płaszczyznach, a nie tylko czekać na przelewy z banku. Dlatego też szukaliśmy nie inwestora finansowego, a technologicznego partnera strategicznego, z filozofią działania podobna do naszej. Kolejny krok, to inwestorzy z branż dla których oferujemy produkty, bo to znów będzie sytuacja, w której nawzajem będziemy mogli sobie pomóc. A my też wyjdziemy z hermetycznego, technologicznego środowiska, które często pada ofiarą braku konfrontacji ich produktów z twardym, realnym światem.
Polska to już jest kraj dla takich biznesów?
Oczywiście, że nie jesteśmy jeszcze tak chłonnym rynkiem na innowacje, jak Europa Zachodnia, czy Stany Zjednoczone, gdzie działa druga część naszej firmy. USA są w ogóle krajem, który innowacje ma wpisane w gospodarcze DNA. Tamtejsze firmy po prostu mają świadomość, że muszą inwestować w tego typu rozwiązania, próbować i dlatego w budżetach mają zarezerwowane środki na tego typu inwestycje. Nie trzeba wewnętrznie – jak u nas – kombinować, przesuwać środki z jednego miejsca w drugie, zastanawiać się „czy to nam coś da". Nie muszę dodawać, jak bardzo tego typu podejście ułatwia życie start-upom. W Polsce natomiast chcemy prowadzić cały proces kreacji rozwiązań i tworzenia oprogramowania.
Programistą być w tych czasach...
Polacy są uznawani za dobrych informatyków, ale my cały czas jesteśmy fabryką w której produkuje się oprogramowanie wymyślone gdzieś indziej. Mamy zastępy zdolnych i mądrych ludzi, a poza Wiedźminem i Live Chatem nie stworzyliśmy żadnego dużego, międzynarodowego produktu. A nawet te nie mogą się mierzyć z takimi europejskimi osiągnięciami jak Spotify czy Skype. Ale rzeczywistość jest taka, że jak tylko pojawią się pierwsze złotówki większość wyprowadza produkt za Ocean, zamiast tworzyć go dalej nad Wisłą. Uważam, że Stany Zjednoczone są dobrym miejscem by wyskalować produkt i biznes, ale walczę o to, żeby produkt tworzyć w Polsce i we współpracy z polskimi firmami, z którymi moglibyśmy budować w Polsce kulturę kreowania innowacyjnego produktu.
Jaki był dotychczas wasz najciekawszy projekt VR lub AR? Oprócz wycieczki po rezydencji Donny Karan.
W tym przypadku wyzwaniem było przekonanie działu nieruchomości Christie's do zmiany sposobu sprzedaży. Ale zobaczyli kilka przykładów i załapali o co chodzi.
Ten dom się sprzedał?
Jeszcze nie. Ale kilka innych tak, równie drogich. Przy pomocy naszych wirtualnych technologii. W Polsce natomiast jednym z ciekawszych projektów było przekonanie developera do całkowitej rezygnacji ze standardowych form prezentacji projektu i jego reklamy, na rzecz rozwiązań digital i VR. Nie było więc billboardów, ulotek i innych tego typu rzeczy, a były wycieczka po projekcie na stronie internetowej, stanowisko z goglami VR w biurze sprzedaży, specjalna aplikacja, dzięki której można było obejrzeć projekt w domu, z wykorzystaniem po prostu kartonowych okularów. Standardowa kampania pierwotnie była rozpisana na rok. Nasza sprzedała wszystko w 6 miesięcy. Ale też zdarzają się sytuacje, gdy na nasze propozycje wspólnego działania, słyszymy od developera, że po co ma zmieniać stronę internetową – nie ruszaną od 5 lat – skoro i tak wszystko sprzedaje.
Bierzecie wszystkie projekty?
Wiele razy już odmówiłem. Jeden z developerów chciał, żebyśmy w wirtualnym spacerze powiększyli mieszkania, „jakimś szerszym obiektywem zrobili". Powiedziałem, że tak się nie da, a i nie jest to zgodne z planami. Na co słyszę, że „to się jakoś później ludziom wytłumaczy". I to był koniec naszej współpracy. Drugi projekt, to kampania marketingowa, gdzie klient chciał mieć nagranie kamerą 360 stopni dla samego nagrania. A operatorami kamer nie jesteśmy.
Biznes „tylko dla dorosłych" się do Was zgłaszał?
Mieliśmy kilka zapytań, aby użyć nasze player'y 360 stopni, ale odmówiliśmy. Jest tyle innych ciekawych rzeczy w tym biznesie do zrobienia.
CV
Andrzej Jończyk – założyciel i prezes polsko-amerykańskiej firmy VR Global, lidera wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, który oferuje rozwiązania pomagające agencjom oraz deweloperom z rynku nieruchomościowi w cyfrowej transformacji komunikacji z klientem podczas procesu sprzedaży. Pasjonat technologii w służbie biznesu. Ewangelista tworzenia w Polsce autorskich produktów IT oraz współpracy start-upów z korporacjami. Doprowadził do wdrożeń unikalnych nowoczesnych rozwiązań technologicznych w dużych przedsiębiorstwach (np. Skanska, Christie's). Z wykształcenia lekarz.