Aktualizacja: 07.02.2018 20:03 Publikacja: 07.02.2018 20:00
Foto: Fotorzepa, Jędrzej Bielecki
Z jednej strony jest zadowolenie – przecież większość mieszkańców miasta czy dzielnicy ma prawo uznać, że nie chce głośnego świętowania dokonywanych w środku nocy zakupów. Ma też prawo woleć, by ulice w okolicach sklepów sprzedających alkohol nie zmieniały się w otwarte bary pod rozgwieżdżonym niebem, ani w miejsca awantur lub całodobowych popisów wokalnych i oratorskich (z jakąkolwiek stratą dla kultury ludowej by się to wiązało). Z drugiej strony padają argumenty na temat strat, które może ponieść lokalny biznes (zwłaszcza małe sklepiki sprzedające piwo i mocniejsze trunki). Strat, które poniesie konsument, nie mogąc od czasu do czasu kupić czegoś potrzebnego (bez sprzedaży alkoholu całodobowa praca wielu sklepów straci sens). No i strat, które poniesie budżet skutkiem przeniesienia się nocnej sprzedaży alkoholu do rzutkiej, acz unikającej płacenia podatków, części sektora prywatnego.
Nadmiar regulacji i legislacji może znacząco wpłynąć na gospodarkę, zwiększając obciążenia dla firm i ograniczaj...
W cieniu wyborów prezydenckich i przed zapowiadaną przez premiera Donalda Tuska rekonstrukcją rządu, która ma po...
Spór o składkę zdrowotną od przedsiębiorców dał aktorom z różnych stron sceny politycznej szansę na wspaniałe wy...
Pierwszy zrobił to Jarosław Kaczyński, prezes PiS, potem prezydent Andrzej Duda. Dołączenie Adama Glapińskiego,...
Konsumenci nie musieliby czekać aż do maja 2025 r. na obniżkę ceny kredytu, gdyby nie falstart z cięciem stóp pr...
W debacie o rynku pracy nie można zapominać o człowieku. Ideałem dla większości pozostaje umowa o pracę, ale technologie i potrzeba elastyczności oferują nowe rozwiązania.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas