W II kwartale 2021 r. polska gospodarka weszła w szczytową fazę cyklu koniunkturalnego i osiągnęła w tym cyklu maksymalny poziom ożywienia (z 11,1-proc. wzrostem PKB). Począwszy od III kwartału, dynamika wzrostu zacznie się obniżać. Wyniki prognoz pozwalają stwierdzić, że w horyzoncie sześciu, ośmiu kwartałów dynamika wzrostu PKB obniży się do 3,5–4 proc. A to oznacza, że rozpoczęte spowolnienie będzie relatywnie głębokie.
Ożywienie przejściowe
Oczywiście utrzymanie w horyzoncie prognozy, czyli w 2023 r. dynamiki wzrostu PKB rzędu około 4 proc. rocznie, należy traktować jako wynik pozytywny. Jednak takie tempo wzrostu nadal będzie przewyższało dynamikę produktu potencjalnego. Wskazują na to analizy, zgodnie z którymi wyraźnie obniżyła się w latach 2019–2021 dynamika wydajności pracy (z poziomu 3 proc. do 1 proc.), a jednocześnie nie odnotowujemy znaczącej poprawy produktywności innych czynników wytwórczych. A to oznacza, że obecna ekspansja gospodarcza musi wywoływać poważne napięcia inflacyjne, czego faktycznie doświadczamy. Procykliczny miks polityki fiskalnej i pieniężnej wzmacnia te tendencje. Wbrew temu, co głoszą z premedytacją politycy rządzącego obozu, charakteru przejściowego nie ma inflacja, tylko obecne silne ożywienie.
Analizy mikroekonomiczne wykazują znaczące obniżenie stopnia zagrożenia upadłością, który z poziomu wysokiego w ubiegłym roku obniżył się w I półroczu 2021 r. do umiarkowanego. Tak niski poziom zagrożenia upadłością przedsiębiorstw obserwowaliśmy w naszych badaniach w 2008 r., przed wybuchem globalnego kryzysu finansowego. Teraz obniżenie zagrożenia to skutek skokowej poprawy wyniku finansowego, którą odczuwa zdecydowana większość firm w niemal wszystkich sektorach gospodarki realnej. Wyjątkiem są sektory „górnictwa i wydobywania", „wytwarzania i zaopatrzenia w energię elektryczną i gaz", „działalności usługowej wspomagającej górnictwo i wydobywanie" i „zakwaterowania".
Przy okazji warto zwrócić uwagę na szczególne skomplikowanie sytuacji sektorów stanowiących zaplecze produkcyjne i usługowe górnictwa oraz energetyki. Wydłużający się horyzont transformacji energetycznej oznacza, że przedsiębiorstwa tych sektorów nie mogą tak się restrukturyzować, aby wyzbyć się tradycyjnego potencjału wytwórczego.
Z drugiej strony nie mogą przestawić działalności na eksport, gdyż zostaną w tym zakresie pozbawione możliwości finansowania ze strony instytucji finansowych i ubezpieczeniowych, które gremialnie wycofują się z finansowania działalności wytwórczej związanej z węglem. Ich azjatyccy rywale w tym wymiarze zyskują trwałą przewagę, której nie będzie można wolnorynkowo zneutralizować. Jeśli pojęcie „sprawiedliwej transformacji" ma mieć ekonomiczny sens, to właśnie te firmy powinny zostać objęte specjalnym programem restrukturyzacyjnym, zważywszy także na ich terytorialną koncentrację na Górnym Śląsku.