Szybka wymiana kadr za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości zaowocowała licznymi wakatami: niektóre utrzymały się do połowy 2006 r., kiedy ruszyła druga fala zmian po objęciu władzy w resorcie skarbu przez Wojciecha Jasińskiego. Do kolejnej doszło na początku 2007 r., gdy odwołano m.in. prezesa PKN Orlen Igora Chalupca. Symbolem ostatnich przeobrażeń w państwowych firmach może być niewielki Polski Holding Farmaceutyczny, zatrudniająca kilkanaście osób spółka zarządzająca trzema ostatnimi państwowymi Polfami. W ciągu zaledwie 12 miesięcy miała trzech prezesów, a bezkrólewie między kolejnymi nominacjami trwało łącznie prawie pół roku. Wczoraj prezes się znowu zmienił.
Do końca czerwca, czyli do ustawowego terminu zatwierdzenia sprawozdań zarządów za poprzedni rok, czyszczenie kadr ma być zakończone – wynika z informacji „Rz”.
Jak już pisaliśmy, minister skarbu planuje uelastycznić ruchomą część płac zarządów w spółkach z większościowym udziałem Skarbu Państwa i powierzyć ustalanie wynagrodzeń radom nadzorczym. Wprowadzenie tych pomysłów w życie byłoby największym sukcesem ekipy Aleksandra Grada w MSP, bo mimo licznych zapowiedzi nie udało się to dotychczas żadnej rządzącej ekipie. To spowoduje, że w zarządach państwowych spółek pojawią się renomowani menedżerowie, a nie politycznie naznaczeni gracze.
W tej chwili tempo zmian ogranicza procedura konkursowa. – Jednak jej wprowadzenie odbierałbym akurat jako zmianę na plus, bo bez względu na to, czy konkursy są fikcyjne, czy też nie, zbliża nas do standardów wypracowanych od dawna na świecie – powiedział Krzysztof Kaczmarczyk, analityk w Deutsche Banku.
To musi kosztować. Wybór prezesa w giełdowej spółce przez renomowaną firmę headhunterską to koszt 100 – 120 tys. zł. Zapłacą za to same spółki.