Szef z charyzmą

Twórca mbanku i Multibanku. Przywrócił blask BRE. Po ponad trzech latach kierowania spółką odchodzi. Czy zajmie teraz fotel prezesa PKO BP?

Publikacja: 05.03.2008 05:41

Szef z charyzmą

Foto: Rzeczpospolita

Kiedy w listopadzie 2004 r. rada nadzorcza BRE powołała Sławomira Lachowskiego na prezesa tej spółki, jego koledzy mówili, że ma niezwykle ambitne zadanie do wykonania. Musi zmienić wizerunek banku i sprawić, żeby znów przynosił zyski. Lachowski wywiązał się z obu zadań. 2004 r. spółka zakończyła jeszcze na minusie, ale w kolejnych latach było inaczej. W 2007 r. zysk grupy BRE wyniósł 710 mln zł, o 289 mln zł więcej niż w 2006 r.

BRE jest też inaczej postrzegany przez inwestorów. Kiedy Sławomir Lachowski zasiadał w fotelu prezesa, akcja banku kosztowała ok. 111 zł, a dziś około 400 zł. Ponadto BRE rozpoczął ekspansję zagraniczną. Ma już swoje oddziały – jako mBank – w Czechach i na Słowacji (Lachowski jest bardzo chwalony za ten pomysł), zaczął także sprzedawać kredyty hipoteczne w Anglii. I to nie jest koniec zagranicznych inwestycji. Odbudowanie potęgi BRE to niewątpliwie jego największy sukces zawodowy. Do swoich ważnych dokonań odchodzący szef BRE zalicza także stworzenie dwóch banków: mBanku i MultiBanku oraz restrukturyzację i stworzenie w latach 90. strategii dla detalu PKO BP.

Zanim zaczął pracę w bankowości (w Powszechnym Banku Gospodarczym), prowadził firmę konsultingową. Przez pierwsze dwa lata, by utrzymać siebie i pracowników, musiał zająć się w praktyce handlem zagranicznym, który wcześniej ukończył na SGH. Na Tajwanie, w Hongkongu i Singapurze kupował komputery. W Indiach i Tajlandii ciuchy. – Potem z dnia na dzień z właściciela małej firmy konsultingowej stałem się członkiem zarządu jednego z największych banków w kraju. Trochę jak w bajce… Zadzwonił do mnie z tą propozycją przewodniczący rady nadzorczej, który słyszał o moich dokonaniach w dziedzinie restrukturyzacji łódzkich przedsiębiorstw. Potem na rozmowę zaprosił mnie ówczesny prezes PBG

– Andrzej Szukalski – wspomina Sławomir Lachowski.

Potem pracował w PKO BP, a od połowy 2000 r. w BRE Banku.

Uznawany jest za dość trudnego szefa. Dużo wymaga, oczekuje profesjonalizmu i pełnego poświęcenia w pracy. Jest impulsywny. Jednak ci, z którymi pracował jeszcze w Łodzi przy zakładaniu mBanku i MultiBanku, uwielbiają go i słuchają jak guru. Słowo prezesa jest dla nich święte.

Sposób na stres Sławomira Lachowskiego to uprawianie sportów. Najchętniej tych ekstremalnych. Nurkuje, jeździ na nartach, pływa na desce surfingowej, wspina się. Bierze udział w maratonach. Traktuje ten sport jako przygotowanie do wyjścia w góry. Raz do roku wyjeżdża na dłuższą górską wyprawę – minimum dwa tygodnie. Często wspina się ze znanym alpinistą Piotrem Pustelnikiem. Zdobył m.in. najwyższy szczyt Ameryki Południowej – Aconcaguę (6962 m n.p.m.).

Kiedy w listopadzie 2004 r. rada nadzorcza BRE powołała Sławomira Lachowskiego na prezesa tej spółki, jego koledzy mówili, że ma niezwykle ambitne zadanie do wykonania. Musi zmienić wizerunek banku i sprawić, żeby znów przynosił zyski. Lachowski wywiązał się z obu zadań. 2004 r. spółka zakończyła jeszcze na minusie, ale w kolejnych latach było inaczej. W 2007 r. zysk grupy BRE wyniósł 710 mln zł, o 289 mln zł więcej niż w 2006 r.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację