Po pierwsze, w samej firmie było sporo zwolenników Magny (inwestora, który miał przejąć Opla – red.), więc dochodziło do poważnych tarć. Myślę, że mamy je już za sobą. Drugi problem to nasz wizerunek, który zwłaszcza w Niemczech był bardzo negatywny. Tu też już jest poprawa. Przy tym i jednego, i drugiego mogliśmy się spodziewać.
[wyimek]Dzisiejszy zarząd GM składa się w większości z osób nieznających się na motoryzacji [/wyimek]
[b]A jakie nastroje dzisiaj panują w samym Detroit, siedzibie GM?[/b]
Bankructwo to naprawdę traumatyczne doświadczenie. Ci, co zostali w firmie, pracują jak nigdy dotąd, aby firma rzeczywiście mogła przetrwać. Ten wysiłek ma swoją dobrą stronę, bo powstały silne więzi między pracownikami. GM przy tym wyszedł z bankructwa wyjątkowo szybko, wszystko było wtedy wyjątkowo precyzyjnie zaplanowane. Z chirurgiczną precyzją odcinano kolejne modele, zamykano fabryki, ograniczano produkcję i sieć dilerów. Szybko doszło do wyhamowania strat i pojawienia się zysku. Do tego, nie ukrywam, staramy się jak najszybciej doprowadzić też w Europie. Z pewnością byliśmy zbytnimi biurokratami, zbyt scentralizowana była kontrola. Niełatwo jest to wszystko zmienić, chociaż powoli idziemy do przodu. Pomaga w tym wymiana członków zarządu, szczerze mówiąc, jestem już ostatnim ze starego składu, który nie rozstał się z firmą. Dzisiejszy zarząd GM składa się w większości z osób nieznających się na motoryzacji. Są to jednak ludzie uzdolnieni, potrafią zadawać trudne, ale celne pytania.
[b]Był pan już w przeszłości prezesem GM Europe. Czy dzisiaj ma pan więcej swobody w działaniu niż wówczas?[/b]
Zdecydowanie tak, a zmiany przyszły bardzo szybko. Po raz pierwszy od dawna liczy się przedsiębiorczość menedżerów. Każdy z nas doskonale wie, z czego i kiedy zostanie rozliczony. Tutaj w Europie podejmujemy większość decyzji i z nich jesteśmy rozliczani. W organizacji produkcji także są zmiany. Całość działu projektowania Opla/Vauxhalla mieści się w niemieckim Ruesselsheim. Gdybyśmy potrzebowali jakiegokolwiek wsparcia, to otrzymamy je, ale i tak każdy projekt przed finałem wróci do Ruesselsheim. Nasza niezależność była również widoczna, kiedy zaczęliśmy planowanie produkcji nowego, najmniejszego opla. Doszliśmy do wniosku, że powinno być to auto charakterystyczne dla Opla/ Vauxhalla, budowane na jednolitej platformie i jako Opel/Vauxhall sprzedawane na świecie.