Rz: Jeszcze nie było takiego wysypu topowych tytułów na rynku gier komputerowych jak w ostatnich miesiącach. Przynoszą one ogromne zyski. Przyczyniają się do nich dodatkowo podsuwane graczom do kupienia akcesoria, nagrody, karty itp. Ale ludzka skłonność do uczestnictwa w grach bywa dziś wykorzystywana także w innych dziedzinach.
Rafał Towalski: Tak się dzieje w obszarach, które podlegają tzw. grywalizacji. Chodzi o kształtowanie naszych zachowań na zasadach gier w sytuacjach, które grami nie są. Grywalizacja stosowana jest w różnych sferach: w edukacji – po to, by np. studenci osiągali pożądane wyniki, na rynku pracy.
Na tym ostatnim w jaki sposób?
Gry nas angażują, mobilizują. Stąd pracodawcy często inicjują różne symulacje. Na przykład jedna z sieci hotelowych w procesie rekrutacji kazała kandydatom przez jakiś czas zarządzać pokojem.
Rzeczywiście to się przydaje?