Byłego ministra finansów Austrii opętała wizja fuzji z węgierskim MOL. Wcześniej dążył do przejęcia Orlenu, ale w tym przypadku był mniej uparty, chociaż nie ukrywał rozżalenia.
Kolejne przejęcia firm gazowo-naftowych w Europie Środkowej i Wschodniej stało się prawdziwą jego fobią.
Im jest trudniej, tym 57-letni Ruttenstorfer bardziej się zapala. To wszystko ma służyć spełnieniu jego marzeń – zbudowaniu liczącego się w światowej gospodarce środkowoeuropejskiego koncernu gazowo-naftowego. Jak na razie proces przejmowania MOL idzie jak po grudzie.
Stara się Węgrów przekonać argumentami finansowymi, prosi, grozi, obiecuje, tłumaczy, jaki wielkie zyski byłyby z takiej fuzji. Krytykuje publicznie emocjonalne podejście Węgrów do biznesu. Zapewnia, że jest cierpliwy, ale co chwilę wychodzi z nową ofertą albo zapowiada pozwanie zarządu MOL do sądu.
Uważa, że skoro przeprowadził już tyle transakcji, to i ta musi się udać. Jest jednak doskonałym dyplomatą, wie jak rozmawiać z politykami. Wszystkimi, z wyjątkiem węgierskich. Udało mu się nawet przekonać unijną komisarz ds. uczciwej konkurencji Neelie Kroes, aby upomniała węgierskie władze, że działają niezgodnie z wspólnotowym prawem, ograniczając przepływ kapitału w Unii Europejskiej. Jego zdaniem MOL ze swoim doskonałym marketingiem i nowoczesnymi rafineriami byłby doskonałym uzupełnieniem dla OMV.