Polska ma największą powierzchnię stawów rybnych w Europie (ok. 70 tys. ha) i produkuje najwięcej karpi w UE – ponad 22 tys. ton rocznie. Drudzy w kolejności Czesi łowią ok. 17 tys. ton.
Karpiowe żniwa zaczynają się w końcu października, kiedy ryby przenoszone są do mniejszych basenów, skąd w grudniu wyjadą do hurtowni i sklepów. Gospodarstwa rybackie sprzedały już prawie całą rybę przeznaczoną na świąteczne stoły. Popyt jest wyższy niż przed rokiem, mimo że ceny poszły w górę.
– Nasz karp podrożał o ok. 15 proc. Bo producenci ryb słodkowodnych nie dostają żadnych dotacji z UE. Po drugie, ceny zboża, stanowiącego podstawową karmę, poszły w górę o prawie 100 proc. w porównaniu z sytuacją sprzed roku – wylicza Marian Rapacewicz, prezes Gospodarstwa Rybackiego Kock. – O ponad 70 proc. wzrósł czynsz dzierżawny, który płacimy za stawy do ANR. W górę poszedł też podatek gruntowy ustalany przez gminy na podstawie ceny zboża; o ponad 10 proc. zdrożał tlen używany do przewozu żywych ryb; wciąż drożeje paliwo, o 200 zł wzrosła płaca minimalna i jej pochodne.
Spółka spod Lublina to jeden z największych producentów karpi w Polsce. Ma 1330 ha stawów i w tym roku wyprodukuje 350 t karpia. Cała ryba została już sprzedana. Niewiele karpi pozostało jeszcze do kupienia w Państwowym Zakładzie Budżetowym Stawy Milickie na Dolnym Śląsku. To największy w kraju producent karpi. W dolinie rzeki Barycz ma ponad 100 stawów o powierzchni ponad 7600 ha.
W tym roku Milickie Stawy sprzedadzą 1200 ton tej ryby, większość przed Bożym Narodzeniem. Cena hurtowa wzrosła o 18 proc., a detaliczna w firmowych sklepach zakładu – o 27 proc. ( z 9 zł brutto przed rokiem do 11,5 zł).