W przyszłym tygodniu Komisja Europejska zdecyduje, ile dorszy polscy rybacy będą mogli złowić w 2008 r. – Będziemy mieli duży problem, bo z powodu przełowienia w tym roku dorszy nasze limity zostaną w kolejnych latach dodatkowo okrojone – przypomina Bogdan Waniewski, szef Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.
Niemal cały poniedziałek rybacy dyskutowali z wiceministrem rolnictwa Kazimierzem Plocke o tym, jak podzielić głodowe limity połowu dorszy w przyszłym roku. Nie wypracowano żadnego rozwiązania. – Sytuacja jest tragiczna, musimy walczyć przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, by udowodnić, że Komisja Europejska nie ma racji, ograniczając nam połowy – wzywa Jerzy Wysoczański, szef Związku Rybaków Polskich z Ustki.
Komisja Europejska twierdzi, że nasi rybacy złowili w pierwszych miesiącach tego roku trzykrotnie więcej dorszy, niż powinni. Postanowiła ich ukarać zakazem połowu tych ryb do końca roku. Ale na tym nie koniec. W najbliższych trzech latach nasi rybacy powinni oddać to, co przełowili. Bruksela oblicza, że jest to 14 tysięcy ton dorszy, które zostaną odpisane od polskiej kwoty połowowej na Bałtyku wschodnim – naszej głównej strefie morskiej. Co roku polscy rybacy mogli łowić w tym rejonie około 10,5 tysięcy ton dorszy.
– To oznacza, że musielibyśmy nasze kwoty połowowe zmniejszyć prawie o połowę. Przy tak licznej flocie jest to niemożliwe – martwi się Bogdan Waniewski.
Komisja Europejska przekonuje, że Polska powinna przyspieszyć złomowanie kutrów. W ostatnich trzech latach nasza flota zmniejszyła się o 40 procent. Ale w planach na lata 2007 – 2013 mamy redukcję mocy połowowych tylko o 6 procent. Zdaniem Komisji jest to za mało.