Mało który biznesmen jest tak często i ostro krytykowany jak ten 76-latek. Dostaje za swoje konserwatywne poglądy, ale i za zaniżanie standardów we wszystkim, czego się dotknie. Niektórzy widzą w nim potwora, który cynicznie wykorzystuje swe media do załatwiania kolejnych interesów. Ci wystąpili na przykład w wyemitowanym niedawno w Polsce dokumentalnym filmie o jego telewizji Fox, który miał zdemaskować manipulacje, jakich się dopuszczają szefowie stacji. Krążą też legendy o strachu, jaki budzi wśród pracowników, o panice, jaką wywołuje jego przyjazd do redakcji czy studia, czy nawet telefon.
A zalety? Te wyliczają często jego bliscy współpracownicy, mówiąc ze szczerym chyba podziwem o jego pracowitości, umiejętności wyczuwania rynkowych trendów i ogarniania biznesu szybko rosnącej grupy News Corp. Pomagają w tym cotygodniowe raporty, które przekazują mu szefowie poszczególnych spółek.
Kiedy chce, potrafi być czarujący. Określenie “czarujący” pojawia się w wielu relacjach ze spotkań z Murdochem. Choćby z tych, które miały mu zapewnić poparcie właścicieli i pracowników Dow Jones & Comp., wydawcy “The Wall Street Journal”, dla jego planu przejęcia firmy. Spotkań było sporo, bo zarówno wśród dziennikarzy “WSJ”, jak i rodziny Bancroftów, głównych akcjonariuszy Dow Jones & Comp, początkowo słychać było głównie głosy sprzeciwu. Jednak przekonał ich.
– Rupert potrafi długo czekać, by dopiąć swego –mówił jeden z ludzi Murdocha na początku negocjacji z Bancroftami podkreślając cierpliwość szefa.
Z pewnością te zalety są prawdziwe, skoro budowę swojego medialnego imperium zaczął od lokalnej, australijskiej gazety, a dziś kontrolowane przez niego firmy dostarczają rozrywki i informacji połowie mieszkańców świata. Dodajmy tej bardziej zamożnej.