Ma 43 lata, z czego siedem spędził pod ziemią. Ostatni raz był tam 17 lat temu, bo gdy w 1991 r. został wiceprzewodniczącym komisji zakładowej „S”, na dół już nie zjeżdżał.
Dominik Kolorz pracuje w kopalni węgla kamiennego Chwałowice należącej do Kompani Węglowej – spółki, w której dziś od rana będą się toczyć „rozmowy ostatniej szansy” w sprawie podwyżek płac.
– Mam nadzieję, że zakończą się sukcesem i że górnicy będą zadowoleni, a firma będzie mogła sprawnie działać – mówi Dominik Kolorz. – Idzie wigilia, może zarząd przemówi ludzkim głosem.
W weekend „Super Express” nazwał go związkowcem-bogaczem, wypominając m.in. jazdę służbową limuzyną w sprawach związkowych.
Na branżowym portalu wnp. pl nie milkną komentarze. Ed napisał: „Nie przepadam za Kolorzem, ale chyba jako szef jednego z największych związków w branży ma takie prawo”. Obserwator nazwał go zaś „kolejnym związkowym oszustem”. Ale niektórzy go też bronią na przykład Roman-śl: „Dominik, trzym się chopie”.