W Waszyngtonie Dominique Strauss-Kahn zachowuje się nie tak, jak oczekiwano. Sądzono, że będzie to dyplomata, który przeżyje spokojnie pięcioletnią kadencję, brylując na salonach. Zgarnie nieopodatkowaną pensję ponad 380 tys. dol. rocznie przy minimalnych wydatkach, bo dyrektor generalny MFW rzadko za siebie płaci.
Tymczasem Francuz zaproponował radykalny program naprawy MFW, który przewiduje m.in. zwolnienie co najmniej 300 osób.
Z wykształcenia Strauss-Kahn jest ekonomistą. Skończył dwie prestiżowe francuskie szkoły – SciencesPo i Hautes Etudes Commerciales. Dały mu one też przygotowanie do działalności politycznej. W 1986 r. zasiadł po raz pierwszy w parlamencie. W 1991 roku wszedł do rządu jako wiceminister handlu i przemysłu z nominacji Francois Mitterranda. W 1995 r. został burmistrzem podparyskiego Sarcelles.
Francuzi pamiętają go jako skutecznego ministra gospodarki i finansów (premierem był Lionel Jospin). To Strauss-Kahn ruszył prywatyzację, doprowadził m.in. do wejścia na giełdę France Télécom, wprowadził obniżony VAT na niektóre prace w budownictwie, zwiększając aktywność firm, to wszystko przy ostrym cięciu deficytu budżetowego.
W ten sposób przygotował Francję do wejścia do strefy euro. Jego przeciwnicy podkreślają, że miał szczęście, bo jego kadencja przypadła na czas koniunktury.