Istnienie tej tzw. sprawiedliwości społecznej daje się jakoś wytłumaczyć. Ważne, że w tym przypadku każdy musi wykazać, ile zarobił, i czy jest biedny, czy jako bogaty ma być obdarty ze skóry. Mamy jednak w kraju niezwykle liczną zawodową grupę społeczną, która bez względu na sytuację majątkową nie płaci podatku od dochodów. Oczywiście mowa o rolnikach. Od lat partie chłopskie są języczkiem we wszystkich sejmowych kalkulacjach koalicyjnych i chyba dlatego nikt głośno nie domaga się opodatkowania wsi. Niezwykłe jest to, że to zwolnienie dotyczy zarówno kogoś, kto ma parę piaszczystych hektarów, jak i tego, który posiada latyfundium.
Dziś na całym świecie i w Polsce drożeje żywność. To jest właśnie najlepszy czas, by wprowadzić opodatkowanie dochodów rolniczych. Nie namawiam, by wszyscy chłopi płacili podatki tak jak w innych gałęziach gospodarki. Nie wszyscy muszą też prowadzić księgowość. Dla mniejszych gospodarstw można wprowadzić ryczałt liczony od hektara. Można zwolnić z opodatkowanie dochody na przykład z pierwszych paru hektarów. Są możliwe różne rozwiązania chroniące najsłabszych. Jednak bez względu na to, które przyjmiemy, wieś nie może być rezerwatem chronionym przed fiskusem.