Wówczas można było inwestorom wcisnąć w zasadzie wszystko, a i tak by to kupili. Teraz ciężko sprzedać akcje nawet dużych banków, czego konsekwencją jest przesunięcie wartej około miliarda złotych oferty sprzedaży BGŻ. Problemy pojawiają się ze spółkami z branży chemicznej, przypadek Zakładów Azotowych Tarnów to potwierdza.
Z energetyką może być inaczej. Po pierwsze często łatwiej sprzedać na międzynarodowych rynkach dużą firmę niż małą. A Enea po emisji może znaleźć się w pierwszej dziesiątce największych polskich firm giełdowych. Po drugie poza czeskim CEZ inwestorzy nie mają do dyspozycji w Warszawie akcji podobnych firm z branży. Po trzecie na przykładzie CEZ widać, że energetyka jest w cenie. Akcje CEZ zyskały od początku roku, a renomowane banki takie jak Merrill Lynch, Goldman Sachs czy Credit Suisse tylko w samym czerwcu wydały korzystne rekomendacje dla spółki. Po czwarte dochodzi jeszcze wizja sprzedaży w niedalekiej przyszłości części udziałów spółki przez Skarb Państwa inwestorom branżowym. Teoretycznie więc sukces jest blisko. Teraz Skarb Państwa musi tylko podjąć decyzję, by cały proces ruszył.
Na pewno inwestorzy będą chcieli wykorzystać trwającą bessę i powalczyć o zbicie ceny, ale... czy tym razem dadzą radę? Idealnie by było, by letnia oferta Enei przyciągnęła nowych inwestorów także na rynek wtórny. Jest na to spora szansa.