Dlatego życzyłabym sobie, by nadzór nad bankami działał tak jak w ostatnich latach i blisko współpracował z tymi bankami, które mają przejściowe kłopoty. I bardzo dokładnie prześwietlał tych, którzy chcą bank utworzyć. Zgodzą się na pewno ze mną klienci Banku Staropolskiego, którego upadłość ogłoszono na początku 2000 r. Wielu z nich do dziś nie odzyskało oszczędności. Dlatego nie wzburza mnie decyzja Komisji Nadzoru Finansowego, która po raz pierwszy w tym wieku nie wydała licencji na utworzenie banku. Z kwitkiem zostały odprawione Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe. Na odmowę czekały ponad 3,5 roku.

Nadzór bankowy wytoczył przeciwko nim najcięższe działa. Zdaniem Komisji SKOK nie mogą mieć własnego banku, ponieważ nie ma pewności, że będą dobrze nim zarządzać. A nadzór nie może pozwolić na to, żeby powstała instytucja, która może nie zabezpieczać interesów klientów. Jeśli nadzór miał wątpliwości, jego decyzja jest z pewnością słuszna. Zresztą nadzór znany jest z tego, że trudne czy delikatne sprawy bardzo długo i wnikliwie rozpatruje. Nie zdarzyło się, żeby jakaś instytucja lub menedżer podważył decyzję nadzoru. SKOK jednak zamierzają to zrobić.

Skomentuj na blog.rp.pl