Jest miejsce dla nowych brokerów

- Ostatnia hossa zwiększyła znacznie zyski domów maklerskich i niektórzy zrozumieli, że to jest biznes, w którym jeśli się przetrwa trudny okres, to można dobrze zarobić - Wiesław Rozłucki, były prezes Giełdy Papierów Wartościowych

Publikacja: 04.09.2008 05:38

Jest miejsce dla nowych brokerów

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Obecnie największy udział w obrotach na warszawskiej giełdzie ma kilka podmiotów, jednak kolejni gracze szykują się do wejścia na polski rynek. Czy na GPW jest jeszcze miejsce dla kolejnych brokerów?

Wiesław Rozłucki:

Na polskiej giełdzie był już okres z bardzo silną walką konkurencyjną między domami maklerskimi. Potem nastąpiła na tym rynku pewna konsolidacja. Ostatnia hossa zwiększyła znacznie zyski domów maklerskich i niektórzy zrozumieli, że to jest biznes, w którym jeśli się przetrwa trudny okres, to można dobrze zarobić. U nas jest jeszcze pole do większej konkurencji. W czasie hossy zmniejszane przez giełdę opłaty w mniejszym stopniu przekładały się na koszty transakcyjne dla klientów. Dlatego widzę szanse rywalizacji, również cenowej.

O czym może świadczyć rosnący udział zdalnych członków warszawskiej giełdy, czyli podmiotów, które działają spoza obszaru Polski?

To jest tendencja ogólnoeuropejska – następuje umiędzynarodowienie również pod kątem zainteresowań klientów. U nas ten proces odbywa się wolniej niż na innych dużych rynkach. 10-proc. udział zdalnych członków w obrotach na GPW to co najmniej trzy razy mniejszy udział niż na Zachodzie Europy. Ten widoczny już dziś trend będzie narastał, bo warunki techniczne umożliwiają taką aktywność bez żadnych kłopotów, a dodatkowo nie ma barier regulacyjnych, które by to ograniczały.

Czy konkurencją dla tradycyjnego handlu akcjami, w tym dla GPW, są powstające paneuropejskie platformy obrotu? Takie jak tworzony rynek Nasdaq OMX Europe czy działający już rynek Chi-X?

Dyrektywa MiFID zmieniła regulacyjnie krajobraz Europy, a powstające platformy są bardzo poważnym zagrożeniem dla wszystkich giełd. Już teraz platforma Chi-X ma ponad 10 proc. obrotu giełdy londyńskiej. W pierwszej kolejności wydawało się, że jest to konkurencja dla największych rynków kapitałowych. Jednak decyzja o tym, że Chi-X ma zamiar wprowadzić do obrotu pięć największych spółek austriackich, powoduje, że konkurent dla GPW jest już u naszych bram.

Dlaczego tego typu platformy obrotu są zagrożeniem dla tradycyjnych giełd?

Wynika to z faktu, że skupiają one wokół siebie tylko największe spółki. Obrót tego typu akcjami daje tradycyjnym giełdom co najmniej 80 proc. wpływów z obrotów transakcyjnych. Trzeba pamiętać, że w świetle nowych regulacji dom maklerski pośredniczący w transakcji będzie miał obowiązek skierowania zlecenia tam, gdzie są najlepsze warunki dla klienta. Jeśli będą one występowały na tworzonych platformach, to obrót akcjami będzie się skupiał wokół nich, bo broker będzie miał prawny obowiązek przekazania zlecenia na tę platformę. To są warunki, które wcześniej nie występowały.

Rz: Obecnie największy udział w obrotach na warszawskiej giełdzie ma kilka podmiotów, jednak kolejni gracze szykują się do wejścia na polski rynek. Czy na GPW jest jeszcze miejsce dla kolejnych brokerów?

Wiesław Rozłucki:

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację