Nie jestem aż takim optymistą, by przekonywać, że prasa drukowana oprze się konkurencji niczym swego czasu radio telewizji. Wiem jednak, że odcięcie prasy od reklamodawców nie będzie tak łatwe, jak się niektórym wydaje. Żadna inna reklama – ani w radiu, ani w telewizji – nie cieszy się bowiem tak relatywnie wysokim stopniem akceptacji czytelników. Jest dla nich najmniej uciążliwa, a to jeden z ważniejszych czynników skuteczności.

Z niecierpliwością czekam natomiast na badania skuteczności reklam internetowych – i dziwię się, dlaczego żadne nie wpadły mi jeszcze w ręce. Szczególnie chętnie poczytam o społecznym odbiorze reklam, których nie można się pozbyć z ekranu, bo uciekają przed kursorem, rozsuwając linki, w które chciało się kliknąć i czyniąc odwiedzany portal dysfunkcjonalnym. Czy na coś, co irytuje tzw. target, warto wydawać pieniądze?

Walczyć prasie o reklamodawców będzie znacznie trudniej, gdy w Internecie rozpowszechnią się bardziej subtelne formy reklamy. Ale doradzanie reklamodawcom, jak reklamować się u konkurencji, to już nie mój interes.

Skomentuj na blog.rp.pl