Zgodnie z dobrą dziennikarską zasadą – informacje najpierw. Są bardzo świeże, bo pochodzą z przełomu października i listopada, a dotyczą dwóch naszych narodowych pasji: futbolu i wydobycia węgla. W piłce nożnej odnowa. Mamy „nowego” prezesa, „nowy” zarząd i nowe zatrzymania.
„Nowe” zawitało także do bractwa wydobywającego czarne złoto. I to nie tylko dlatego, że w październiku doszło do dwóch nowych zatrzymań w tzw. aferze węglowej. Bo nowa jest również sytuacja cenowa. W jednej z gazet czytam: „średnia cena zbytu węgla w kopalni wyniosła w ciągu trzech kwartałów 249,32 zł za tonę, co oznacza roczny wzrost o 31,9 proc.”. Co więcej, „węgiel koksowy kosztował średnio 488,31 zł (wzrost o 187,82 zł, czyli o 62,5 proc.)”.
A następnego dnia z innej gazety dowiaduję się, że: „24 października br. za 1 tonę węgla w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) płacono 101,74 dolara. To o ponad połowę (62 proc.) mniej niż na początku lipca br., kiedy za tonę trzeba było zapłacić 211,57 dolara”. Wydaje mi się, że i w futbolu, i w górnictwie istnieją dwa modele funkcjonowania branży.
Nasz model tradycyjny polegał na tym, że to państwo zajmowało się organizacją gry w zawodową piłkę i wydobyciem węgla. Rozwiązanie konkurencyjne sprowadza się natomiast do tego, że to przedsiębiorstwa (zakłady wydobywcze i kluby) zajmują się kopaniem piłki i węgla. Uczestniczą w walce konkurencyjnej, w której najsłabsi przegrywają, a na rynku – ku uciesze konsumentów – pozostają najefektywniejsi. W Polsce od 20 lat ćwiczymy rozwiązanie pośrednie.
Państwo ma się nie wtrącać do tego, co dzieje się w obrębie tych branż (wszak są one samodzielne i niezależne), ale powinno dawać pieniądze na budowę stadionów i organizację mistrzostw. Podobnie państwo ma finansować inwestycje, umarzać długi, dotować działalność bieżącą i wypłacać emerytury dla górników z 20-letnim stażem pracy. Taki model pośredni jest naszym twórczym wkładem w teorię systemów ekonomicznych.