Bankier i myśliwy

Powołanie Stephena Hestera na stanowisko szefa RBS wielu zaskoczyło, mimo że od lat jest jedną z najbardziej znanych postaci w londyńskim City

Publikacja: 29.11.2008 02:58

Stephen Hester razem z żoną, która także pracuje w bankowości, bardzo lubi polować na lisy

Stephen Hester razem z żoną, która także pracuje w bankowości, bardzo lubi polować na lisy

Foto: Reuters

Kiedy tydzień temu przejmował stery Royal Bank of Scotland, obiecał, że bank ma przed sobą historię sukcesu. Na razie ma jednak kłopoty, bo inwestorzy nie mają do instytucji zaufania i nie dali się nakłonić do kupienia jej akcji. Dlatego od wczoraj większość udziałów w RBS posiada państwo.

Wcześniej był jednym z bardziej znanych europejskich deweloperów i szefował firmie British Land, zajmując się głównie transakcjami w londyńskim City. To stanowisko objął, nie mając żadnego doświadczenia w branży. Powątpiewającym w jego zdolności do poprowadzenia firmy tak ważnej dla brytyjskiej gospodarki, która wówczas rozwijała się dzięki boomowi na rynku nieruchomości, udowodnił, że w pełni się do tego nadawał.Podwoił wartość British Land i przekształcił ją w fundusz inwestycyjny. Jako element budowania wizerunku zmienił nawet siedzibę – z Regent Parku przeniósł się do nowoczesnego biura na Marble Arch. A potem zaczął wprowadzać zmiany – w ciągu dwóch lat wprowadził ich więcej niż poprzednik w ciągu trzech dziesięcioleci.

Zaczynał w bankowości – był asystentem prezesa Credit Suisse First Boston. Dzięki temu kariera stanęła przed nim otworem i ostatecznie awansował na stanowisko dyrektora generalnego CSFB.

48-letni dzisiaj Stephen Hester jest wyjątkowo bystry i pewny siebie. Ale nie jest zarozumiały. Umie współpracować z ludźmi. Te cechy w połączeniu ze starannym wykształceniem na Oxfordzie zaprowadziły go na szczyty władzy w CSFB i pozwoliły zrestrukturyzować Abbey National, zanim został sprzedany hiszpańskiemu Santanderowi. Ci, którzy widzą Hestera po raz pierwszy, mówią, że zaskakuje bardzo wysokim wzrostem i spokojnym, przytłumionym stylem mówienia.

Jego koledzy z czasów studiów na Uniwersytecie w Oxfordzie zapamiętali go jako prymusa, który we wszystkim musiał być najlepszy. Razem z żoną, która także pracuje w bankowości, bardzo lubi polować na lisy, najchętniej w swojej posiadłości w Oxfordshire.

Jest człowiekiem bardzo zamożnym. Nie potrafi nawet powiedzieć, ilu ogrodników zatrudnia. Ma domy w Londynie i w szwajcarskim Verbier, gdzie zimą jeździ na nartach. Na wakacje najchętniej wybiera safari w RPA.Jego dzień wygląda tak: wstaje o 6 rano i przez godzinę biega w pobliskim Holland Parku, wraca do domu i srebrnym bmw x5 odwozi dzieci do szkoły. Wraca ok. 19, jeśli nie je kolacji na mieście. – Jedną trzecią czasu pracy spędzam na zewnątrz firmy, jedną trzecią, zarządzając ludźmi, tyle samo na podejmowaniu decyzji operacyjnych – mówi.

Podkreśla, że jego małżeństwo jest udane. – Moja żona jest mistrzem łowieckim. A w małżeństwie najważniejsze jest to, żeby jak najczęściej robić to samo – twierdzi. Ma jeszcze inne hobby – pielęgnację drzew w posiadłości w Oxfordshire, dokąd właśnie sprowadził osiem sadzonek wyjątkowo rzadkiej sosny australijskiej. I sam je posadził. Kupił w tym celu malutką mechaniczną koparkę.

Kiedy tydzień temu przejmował stery Royal Bank of Scotland, obiecał, że bank ma przed sobą historię sukcesu. Na razie ma jednak kłopoty, bo inwestorzy nie mają do instytucji zaufania i nie dali się nakłonić do kupienia jej akcji. Dlatego od wczoraj większość udziałów w RBS posiada państwo.

Wcześniej był jednym z bardziej znanych europejskich deweloperów i szefował firmie British Land, zajmując się głównie transakcjami w londyńskim City. To stanowisko objął, nie mając żadnego doświadczenia w branży. Powątpiewającym w jego zdolności do poprowadzenia firmy tak ważnej dla brytyjskiej gospodarki, która wówczas rozwijała się dzięki boomowi na rynku nieruchomości, udowodnił, że w pełni się do tego nadawał.Podwoił wartość British Land i przekształcił ją w fundusz inwestycyjny. Jako element budowania wizerunku zmienił nawet siedzibę – z Regent Parku przeniósł się do nowoczesnego biura na Marble Arch. A potem zaczął wprowadzać zmiany – w ciągu dwóch lat wprowadził ich więcej niż poprzednik w ciągu trzech dziesięcioleci.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację