Kiedy tydzień temu przejmował stery Royal Bank of Scotland, obiecał, że bank ma przed sobą historię sukcesu. Na razie ma jednak kłopoty, bo inwestorzy nie mają do instytucji zaufania i nie dali się nakłonić do kupienia jej akcji. Dlatego od wczoraj większość udziałów w RBS posiada państwo.
Wcześniej był jednym z bardziej znanych europejskich deweloperów i szefował firmie British Land, zajmując się głównie transakcjami w londyńskim City. To stanowisko objął, nie mając żadnego doświadczenia w branży. Powątpiewającym w jego zdolności do poprowadzenia firmy tak ważnej dla brytyjskiej gospodarki, która wówczas rozwijała się dzięki boomowi na rynku nieruchomości, udowodnił, że w pełni się do tego nadawał.Podwoił wartość British Land i przekształcił ją w fundusz inwestycyjny. Jako element budowania wizerunku zmienił nawet siedzibę – z Regent Parku przeniósł się do nowoczesnego biura na Marble Arch. A potem zaczął wprowadzać zmiany – w ciągu dwóch lat wprowadził ich więcej niż poprzednik w ciągu trzech dziesięcioleci.
Zaczynał w bankowości – był asystentem prezesa Credit Suisse First Boston. Dzięki temu kariera stanęła przed nim otworem i ostatecznie awansował na stanowisko dyrektora generalnego CSFB.
48-letni dzisiaj Stephen Hester jest wyjątkowo bystry i pewny siebie. Ale nie jest zarozumiały. Umie współpracować z ludźmi. Te cechy w połączeniu ze starannym wykształceniem na Oxfordzie zaprowadziły go na szczyty władzy w CSFB i pozwoliły zrestrukturyzować Abbey National, zanim został sprzedany hiszpańskiemu Santanderowi. Ci, którzy widzą Hestera po raz pierwszy, mówią, że zaskakuje bardzo wysokim wzrostem i spokojnym, przytłumionym stylem mówienia.
Jego koledzy z czasów studiów na Uniwersytecie w Oxfordzie zapamiętali go jako prymusa, który we wszystkim musiał być najlepszy. Razem z żoną, która także pracuje w bankowości, bardzo lubi polować na lisy, najchętniej w swojej posiadłości w Oxfordshire.