[b]Czy przejście do obniżki o 0,25 pkt. proc. w lutym oznacza, że stopy nie spadną już znacząco?[/b]
Zasadnicza część obniżek, które powinny być dokonane, została już przeprowadzona. Jest na to wiele argumentów, ale jeden jest bardzo ważny. To inflacja - zarówno projekcja, jak i prognozy eksperckie, wskazują, że inflacja do przynajmniej pierwszego kwartału przyszłego roku będzie oscylować w okolicach 3 proc., a więc w górnej części pasma odchyleń od celu inflacyjnego, który wynosi 2,5%. To oznacza, że realna stopa procentowa - przy utrzymaniu obecnej stopy referencyjnej - będzie wynosić ok. 1 proc. Dane historyczne pokazują, że kontrola inflacji kończyła się w Polsce sukcesem, gdy stopa realna mieściła się w przedziale 1-2 proc.
W perspektywie najbliższych kwartałów pole do obniżek jest więc nieznaczne lub nie ma go wcale, ale nie można wykluczyć, że w obliczu mocniejszego niż oczekiwane spowolnienia gospodarki, stopy spadną jednak poniżej 4 proc., czyli dotychczasowego najniższego poziomu w historii. Nasze dotychczasowe obniżki były tak obliczone, żeby działały najmocniej, kiedy gospodarka zacznie się się odbijać czyli najprawdopodobniej w drugiej połowie 2010 roku. Ostatnia projekcja pokazała znaczące spowolnienie w odniesieniu do roku 2009 i pierwszej połowy 2010, ale to nie jest nic zaskakującego, bo nawet głębsze obniżenie prognoz nastąpiło w USA, Europie czy części gospodarek azjatyckich.
[b]A kiedy w Polsce będziemy mieli dno kryzysu?[/b]
Należy brać pod uwagę opóźnienia w cyklu koniunkturalnym, które występują w Europie w stosunku do USA i w Polsce w stosunku do Europy. Zatem, kiedy w Europie dostrzeżemy pierwsze symptomy odbicia, to u nas prawdopodobnie będzie się jeszcze utrzymywać najgorsza sytuacja - według projekcji będzie to trzeci kwartał tego roku. Nie można jednak wykluczyć, że w gospodarka Polski odbije się szybciej, ze względu na to, że głębokość spadku tempa wzrostu u nas będzie mniejsza.