Jest jednym z najbardziej szanowanych menedżerów w światowej motoryzacji, o władzy znacznie większej niż Sergio Marchionne, prezes Fiata, czy Carlos Ghosn, prezes Renaulta i Nissana. Od wczoraj ma wpływ na to, co się dzieje w obu niemieckich koncernach. Jest wnukiem samego Ferdinanda Porsche, człowieka, który na zlecenie Adolfa Hitlera wymyślił kultowe auto dla ludu – volkswagena garbusa.
Prestiżowy awans Piecha specjalnie nikogo nie zdziwił. Nawet wyrzucony z pracy Wiedeking mówi o nim, że jest doskonałym taktykiem i negocjatorem. Przez 46 lat pracy w motoryzacji konsekwentnie budował swoją pozycję. To on teraz będzie dyktował warunki, na jakich zaczną funkcjonować koncerny.
Znany jest z tego, że o swoich zamierzeniach nikomu nie opowiada, pozwalając, aby nawet biznesowi partnerzy jedynie domyślali się tego, co zamierza zrobić. Potem zaskakuje wszystkich swoją decyzją. W Porsche przepracował dziewięć lat, jest z wykształcenia inżynierem. Odszedł w 1971 roku, bo członkowie rodzin Porsche i Piech zdecydowali, że niedobrze jest, kiedy ktoś z nich znajduje się w ścisłym kierownictwie firmy. Wtedy rozpoczął pracę w Audi, skąd przeszedł do Mercedesa, potem prowadził własną firmę, wreszcie trafił do Volkswagena, gdzie w roku 1993 został prezesem zarządu, a od roku 2002 jest przewodniczącym rady nadzorczej.
Jak na człowieka tak wpływowego wydaje się wyjątkowo łagodny, mówi cicho, zmuszając wszystkich, by słuchali go z większą uwagą. W koncernie nazywają go patriarchą lub cesarzem.
Urodził się w Wiedniu w kwietniu w 1937 roku. Ojciec także był jednym z menedżerów VW, matka pochodziła z rodziny Porsche. Skończył Politechnikę w Zurychu w 1962 roku jako inżynier mechanik. Jego praca dyplomowa poświęcona była przyszłości silników montowanych w maszynach Formuły 1. Zaprojektował także silnik dla 8-cylindrowego porsche 804.