Jak wiadomo, w lipcu 2002 r., w rekordowym tempie ogłoszono upadłość Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. Wcześniej powołano nową spółkę – Stocznię Szczecińską Nowa, która miała kontynuować jej działalność. Jednak aktywność stoczniowa była skoncentrowana w spółce zależnej SSPH – Allround Ship Services. Kilka tygodni przed ogłoszeniem upadłości SSPH państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu kupiła ASS od nowego zarządu Porty za złotówkę, choć wówczas trwało już postępowanie układowe z wierzycielami SSPH. A w trakcie postępowania układowego nie można sprzedać niczego bez zgody sędziego komisarza, rady wierzycieli i walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Nadzorca się zgodził, ale walne nie przyjęło uchwały pozwalającej na uszczuplenie majątku dłużnika, należącego wówczas do wierzycieli. To znaczy, że skarb państwa – właściciel ARP – przejął spółkę z wadą prawną, bo bez zgody walnego.
[b]Tak, ale to byłby problem inwestorów, którzy chcieli kupić całą spółkę w procesie prywatyzacji. A stoczniowa specustawa gwarantuje nabywcy, że co do zasady majątek stoczni będzie wolny od obciążeń. [/b]
Gwarantuje, że będzie wolny. Pytanie, czy faktycznie jest? Niektórzy sądzą inaczej. Specustawa z 6 listopada bazuje na danych dostarczanych przez rząd. Ich wiarygodność jest jednak wątpliwa, skoro w przeszłości wysocy urzędnicy państwowi wielokrotnie posługiwali się nieprawdą. Przykładem może być pismo Komisji Europejskiej z 6 listopada 2008 r. w sprawie pomocy państwa udzielonej Stoczni Szczecińskiej, skierowane do polskiego MSZ. Zawiera dane świadczące o tym, iż strona polska podała komisji nieprawdę, twierdząc iż w 2001 r. Stocznia Szczecińska Porta Holding należała w stu procentach do państwa. Tymczasem państwo miało w tym majątku mniej niż 10 proc. Potem w państwową już Stocznię Szczecińską Nowa wpompowano 5,7 mld zł pomocy. Czy ktoś wie, gdzie się podziały te pieniądze? Majątku przecież nie zmodernizowano, a statki budowano w oparciu kontrakty, które zakładały ich ceny niższe o 20-40 proc od wartości nakładów.
[b]Sprawę zaniżonych kontraktów Stoczni Szczecińskiej Nowa bada szczecińska prokuratura. [/b]
Ale chyba się nie spieszy. Tymczasem pytanie, co się stało z tak ogromnymi pieniędzmi, jest poważne, bo może wypłynęły na wyspy Hula-Gula? Co ciekawe, przed prywatyzacją stocznia, jeszcze imienia Warskiego, miała podobne straty na statkach, jak w przypadku Stoczni Szczecińskiej Nowa. Działał ten sam mechanizm. Dla przykładu – jeśli kontenerowiec według cen światowych wart był 58 – 62 mln USD, SSN kontraktowała go na 40. Państwo dopłacało do strat. Może ktoś się tymi „stratami” z kimś dzielił. Kto z kim, tego nie wiem, bo to powinny wyjaśnić właściwe instytucje.
[b]Czy akcjonariusze Stoczni Szczecińskiej Porta Holding S.A. w upadłości robią coś, poza pisaniem listów, żeby odzyskać swoje prawa do majątku?[/b]