"Global Finance" przeanalizował pracę 31 szefów banków centralnych na całym świecie, w tym dziesięciu europejskich. Pod uwagę brał takie czynniki, jak realizacja celów dotyczących wysokości inflacji, czy wzrostu gospodarczego, stabilności waluty oraz zarządzania zmianami stóp procentowych. Każdy szef banku centralnego otrzymywał ocenę od "A" - najwyższa jakość pracy do "F" - całkowita porażka.
Sławomir Skrzypek, który rok wcześniej należał do najsłabiej ocenianych szefów banków centralnych, tym razem dostał notę "B". "Przed kryzysem finansowym Skrzypek był krytykowany przez wszystkich za niepodnoszenie stóp procentowych wystarczająco szybko, by doprowadzić do ograniczenia inflacji. Skrzypek bronił się, że nadchodzące spowolnienie gospodarcze samo zmniejszy tempo wzrostu cen, a bank centralny nie będzie musiał nawet ruszyć palcem - to twierdzenie okazało się wybitnie trafne" - napisał w podsumowaniu "Global Finance".
Dziennikarze magazynu dodają, że nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, była gwałtowna deprecjacja złotego, jaka zaczęła się mniej więcej rok temu. Według "Global Finance", w Europie na ocenę "A" zasłużyli tylko Jean-Claude Trichet, prezes Europejskiego Banku Centralnego, oraz Zdenek Tuma, prezes banku centralnego Czech. Najsłabiej radzą sobie natomiast gubernatorzy banków centralnych Norwegii, Rosji i Szwecji.
Najwięcej wysokich ocen otrzymali szefowie banków centralnych w krajach azjatyckich. Na najwyższe noty zasłużyli prezesi banków w Australii, Malezji, Korei Południowej i na Tajwanie.
Najsłabiej zostali ocenieni natomiast gubernatorzy banków amerykańskich. W tym Ben Bernanke, szef Rezerwy Federalnej, który dostał notę "C". "Bernanke i amerykański Departament Skarbu być może zawrócili gospodarkę i system finansowy znad krawędzi, ale wspólnie ponoszą winę za zasianie nasion kolejnego kryzysu" - ocenił "Global Finance".