Czas na recykling

Wierzę w partnerstwo publiczno-prywatne przy zagospodarowywaniu śmieci – mówi minister środowiska Andrzej Kraszewski

Publikacja: 11.10.2010 02:39

Czas na recykling

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Szykuje pan rewolucję w gospodarce odpadami komunalnymi. Firmy prywatne mają stracić bezpośrednie prawo do dysponowania śmieciami. Nie będą już mogły same podpisywać umów z mieszkańcami ani wywozić śmieci tam, gdzie chcą. To prawo przejmą samorządy. Dlaczego?[/b]

[b]Andrzej Kraszewski:[/b] Jeśli około 90 proc. odpadów jest wywożonych na składowiska i od lat nic nie można zrobić, by to zmienić, to znaczy, że obecny system nie działa. Za taki stan gospodarki odpadami komunalnymi odpowiedzialne są firmy odbierające te odpady z gospodarstw domowych. Wśród nich na naszym rynku działają zagraniczne firmy, które w swoich krajach osiągają 30 – 40 proc. odzysku i recyklingu odpadów, a tu w Polsce po prostu wywożą je na składowiska. Dla mnie to sygnał, że minister środowiska musi zmienić prawo i ustanowić zupełnie inny system. Wybór jest prosty – trzeba wprowadzić taki sam, który z wyjątkiem Polski i Węgier działa w pozostałych krajach Unii Europejskiej i w większości z nich sprawdza się znakomicie.

[b]

Dlaczego nowy system ma być lepszy?[/b]

Przedsiębiorcy kierują się głównie zyskiem, a najtańsze jest składowanie. Gdy spróbowano uszczelnić system, wprowadzając wysokie opłaty za składowanie odpadów bez segregacji, pojawiła się natychmiast nieuczciwa praktyka wielu przedsiębiorców polegająca na zamianie kodu w dokumentach przewozowych na taki, który oznacza pozostałość po segregacji. Samorządy natomiast z zasady muszą działać przede wszystkim na korzyść mieszkańców i interesu publicznego, bo ich działania bezlitośnie weryfikują wybory. Starają się zatem wywiązywać z obowiązków w zgodzie z prawem i najtaniej, jak to możliwe. Tak to właśnie działa w 25 krajach UE i chciałbym, by tak samo było i w Polsce. W dotychczasowym systemie wielu mieszkańców unika podpisania umów z przedsiębiorcami i spala odpady w domu lub wywozi je do lasu. Część strumienia odpadów nie jest rejestrowana na składowiskach, by uniknąć płacenia wyżej wspomnianej opłaty. Widzimy to w statystykach. Według oficjalnych danych Unii Europejskiej w 2008 r. w Polsce wytworzono 320 kg odpadów komunalnych na osobę, podczas gdy średnia unijna wyniosła 524 kg. Według szacunków specjalistów w rzeczywistości Polacy wytwarzają ok. 30 proc. więcej śmieci, niż podają to przedsiębiorcy.

[b]Jeśli będziemy musieli zamknąć część składowisk i zainwestować w nowe instalacje, to najprawdopodobniej stawki za odbiór śmieci pójdą w górę.[/b]

Niekoniecznie. Już teraz możliwe jest przejmowanie gospodarki odpadami przez gminy, ale pod warunkiem, że mieszkańcy zgodzą się na to w referendum. Udaje się to w niewielu gminach, bo przeszkodą jest brak frekwencji. Udało to się w 27-tysięcznej Pszczynie, gdzie po przejęciu odpowiedzialności za odpady przez samorząd zaczęto zbierać dwukrotnie więcej odpadów, a koszt ponoszony przez mieszkańców zmalał dwukrotnie. Odwiedziłem wiele gmin, które podobnie jak Pszczyna przejęły odpowiedzialność za swoje śmieci. W żadnej z nich nie wzrósł koszt, w wielu natomiast przeszkodą są przedsiębiorcy odbierający co cenniejsze surowce, obniżając rentowność samorządowych instalacji. Instalacje zagospodarowania odpadów wybudowane przez firmy prywatne są na razie nieliczne. To typowa jazda na gapę. Należy jednak zdawać sobie sprawę, że racjonalne zagospodarowanie odpadów musi kosztować. Ceny będą musiały wrosnąć, nawet gdyby nie zmieniać prawa, bo najtaniej jest ukradkiem nocą wywieźć worek do lasu lub na składowisko, które nie spełnia norm. Inwestycje są konieczne, a samorządy będą miały łatwiejszy dostęp do środków unijnych, bo dysponując odpadami, będą mogły wykazać rentowność inwestycji. Nie spodziewam się jednak znaczącego wzrostu cen.

[b]Czy to oznacza, że upadną tysiące małych firm, które dotychczas wywoziły śmieci?[/b]

[wyimek]Rewolucja w systemie gospodarki odpadami daje szanse rozwinięcia działalności przez małe firmy [/wyimek]

W żadnym wypadku. To ulubiony argument lobbystów, rekrutujących się zresztą z wielkich firm odpadowych. To one same często zlecają małym firmom zadania na twardych warunkach, bo konkurencja jest tu duża. Po uszczelnieniu systemu większy strumień odpadów i konieczność zagospodarowania masy surowców z recyklingu stworzą nowe możliwości rozwinięcia działalności małym firmom. Zmiana przypisów będzie skutkować koniecznością budowy nowych instalacji unieszkodliwiania i segregacji odpadów. Przedsiębiorcy będą mogli wejść w partnerski układ z gminą i wspólnie budować zakłady.

[b]Teraz jednak tych zakładów nie ma. Czy grozi nam utrata miliarda euro z funduszy unijnych?[/b]

Mamy już teraz środki unijne na instalacje zagospodarowania odpadów. Po przydzieleniu funduszy na siedem, osiem wielkomiejskich spalarni odpadów zostanie jeszcze w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dużo niewykorzystanych pieniędzy dla samorządów, które będą budowały sortownie, kompostownie i podobne instalacje. Przedsiębiorcy są również bardzo ważni, bo jeśli będziemy patrzyli tylko na środki własne gmin i środki pomocowe, to nie wystarczy ich, by wykonać konieczne inwestycje, a mowa tu o kosztownych projektach. Trzeba szukać sposobów, by przyciągnąć prywatny kapitał. Wierzę w partnerstwo publiczno-prywatne w gospodarce odpadami.

[b]Jeśli opłaty pójdą w górę, to Kowalski wyrzuci śmieci do lasu...[/b]

Nie, ponieważ Kowalski zapłaci gminie za śmieci tak, jak obecnie płaci za wodę czy ścieki. Mieszkańcy miast będą płacili jak dotychczas opłatę w czynszu, tylko że administracje nie będą przelewały pieniędzy na konto firmy, tylko na konto gminy. Mieszkańcy domów jednorodzinnych dostaną zapewne wymiar miesięcznej opłaty śmieciowej razem z podatkiem od nieruchomości. Tak jak wszyscy sumiennie płacą te podatki, tak sumiennie będą płacili opłaty za śmieci. A gdy już Kowalski zapłaci za odbiór odpadów, to jaki to ma sens wywozić je do lasu?

[b]Ale nie tylko zbieranie odpadów komunalnych źle działa. Rynek ich recyklingu też jest fikcją. Pseudozakłady działają tylko na papierze, a lokalni inspektorzy ochrony środowiska to ignorują... Jak ten stan zmienić?[/b]

Przywracanie normalności w dziedzinie zagospodarowania odpadów wymaga przede wszystkim opanowania zjawiska szarej strefy w recyklingu opakowań i pojazdów. To ona dławi normalne funkcjonowanie systemu. To się stało plagą. Okazuje się np., że huta, która miała w swoich piecach utylizować stłuczkę, nie ma nawet umowy na dostawę prądu. Oszustwa w zakresie recyklingu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego grożą destabilizacją całego rynku. Już wcześniej wiedziałem, że takie praktyki mają miejsce, ale teraz dopiero się przekonałem, jak trudne jest ich wykrycie. Zaangażowaliśmy w to ABW, CBŚ i policję finansową.

[ramka][b]CV[/b]

Profesor Politechniki Warszawskiej na Wydziale Inżynierii Środowiska, jest specjalistą w zakresie oddziaływania przedsięwzięć infrastrukturalnych na środowisko. Pełnił funkcje doradcy ministra środowiska, eksperta Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa i wiceprzewodniczącego Konwencji Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ ds. ocen oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym.[/ramka]

[b]Rz: Szykuje pan rewolucję w gospodarce odpadami komunalnymi. Firmy prywatne mają stracić bezpośrednie prawo do dysponowania śmieciami. Nie będą już mogły same podpisywać umów z mieszkańcami ani wywozić śmieci tam, gdzie chcą. To prawo przejmą samorządy. Dlaczego?[/b]

[b]Andrzej Kraszewski:[/b] Jeśli około 90 proc. odpadów jest wywożonych na składowiska i od lat nic nie można zrobić, by to zmienić, to znaczy, że obecny system nie działa. Za taki stan gospodarki odpadami komunalnymi odpowiedzialne są firmy odbierające te odpady z gospodarstw domowych. Wśród nich na naszym rynku działają zagraniczne firmy, które w swoich krajach osiągają 30 – 40 proc. odzysku i recyklingu odpadów, a tu w Polsce po prostu wywożą je na składowiska. Dla mnie to sygnał, że minister środowiska musi zmienić prawo i ustanowić zupełnie inny system. Wybór jest prosty – trzeba wprowadzić taki sam, który z wyjątkiem Polski i Węgier działa w pozostałych krajach Unii Europejskiej i w większości z nich sprawdza się znakomicie.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację