Biznesmeni konsulami honorowymi

Znane twarze polskiego biznesu działają też w dyplomacji. Są konsulami honorowymi. Choć to głównie zajęcie reprezentacyjne, to nie pozostaje bez wpływu na ich firmy

Publikacja: 22.10.2010 03:36

Grzegorz Hajdarowicz, właściciel m.in. „Przekroju”, jest konsulem honorowym Brazylii. Prowadzi tam i

Grzegorz Hajdarowicz, właściciel m.in. „Przekroju”, jest konsulem honorowym Brazylii. Prowadzi tam interesy i chce zachęcić polskie firmy do inwestowania w tym kraju

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Z konsulem do czynienia miał niemal każdy z nas. Chociażby starając się o wizę na wyjazd poza Unię Europejską. Niektórzy, nie mając szczęścia w trakcie zagranicznych wojaży, kontaktowali się z nim, by pomógł im rozwiązać problemy spowodowane kradzieżą czy też utratą dokumentów.

Pomoc dla rodaków to niejedyny obowiązek takiego urzędnika. Reprezentuje on swoje państwo przed władzami kraju, w którym urzęduje, co wiąże się z licznymi spotkaniami, również na wysokim szczeblu państwowym.

Konsulami są nie tylko wyszkoleni w tym celu urzędnicy, ale również znani polscy biznesmeni. Pełnią oni funkcję tzw. konsuli honorowych. Co to znaczy?

W odróżnieniu od zawodowych – z którymi najczęściej mamy kontakt – za swoją pracę nie biorą pieniędzy. Sprawują więc funkcję honorowo – stąd nazwa.

Tego typu dyplomaci zazwyczaj są obywatelami państwa, w którym wykonują obowiązki, a z tym, które reprezentują wiążą ich korzenie lub szczególne zasługi, w tym biznesowe.

Ten ostatni czynnik oraz fakt, że bycie konsulem honorowym wiąże się z koniecznością posiadania zasobnego portfela, sprawiają, że często tę funkcję pełnią przedsiębiorcy.

[srodtytul]Brazylijski konsul spod Wawelu[/srodtytul]

Tak jest w przypadku Grzegorza Hajdarowicza, krakowskiego biznesmena, właściciela firmy Gremi, m.in. wydawcy „Przekroju” i „Sukcesu”. W czerwcu został konsulem honorowym Brazylii.

Dlaczego Brazylia? Hajdarowicz już na studiach interesował się Ameryką Łacińską, a jego żona skończyła iberystykę. Sam biznesmen, co ważne, prowadzi interesy w tym kraju, zna też portugalski.

– Mam tam 2,5 tys. ha nad brzegiem oceanu, gdzie będę realizował projekty deweloperskie – zapowiada Grzegorz Hajdarowicz. Ma się tam znaleźć miejsce dla turystów ceniących ekologiczny wypoczynek. Przedsiębiorca lubi też surfować na brazylijskim wybrzeżu.

Praca dyplomaty nie zabiera mu jeszcze dużo czasu. – Bycie konsulem honorowym to przede wszystkim funkcja reprezentacyjna. To również wsparcie dla obywateli kraju, który się reprezentuje. W Polsce nie ma wielu Brazylijczyków, więc rzadko dochodzi do sytuacji, gdy trzeba jako konsul udzielić wsparcia czy też pomocy – zaznacza biznesmen z Krakowa.

Zasięg działania jako reprezentanta interesów Brazylii obejmuje województwa małopolskie i śląskie. Mieszka tam zaledwie kilkadziesiąt osób z brazylijskim paszportem. Hajdarowicz podkreśla jednak, że ma wiele okazji do promowania w Polsce tamtejszej kultury i gospodarki.

– Kraj ma spory potencjał, dynamicznie się rozwija, co pewnie wkrótce wykorzystają również polskie firmy. Jednym z obszarów współpracy gospodarczej mógłby być eksport maszyn górniczych do brazylijskich kopalni. Ten kraj to przecież surowcowy potentat – wyjaśnia biznesmen.

Ma też wiele kontaktów w Brazylii, które chce wykorzystać dla ożywienia wymiany handlowej między naszymi krajami. Chce ożywić też kontakty kulturalne między Polakami i Brazylijczykami.

– W Polsce popularna jest na przykład capoeira. Pomagam szkołom, którego uczą tej sztuki walki w Małopolsce. Można też popularyzować naukę języka portugalskiego – wylicza Hajdarowicz.

[srodtytul]Czasem potrzeba... sporo czasu[/srodtytul]

Znacznie więcej obowiązków jako konsul ma już Grzegorz Dzik, prezes i największy akcjonariusz notowanej na giełdzie grupy Impel zajmującej się m.in. ochroną mienia i sprzątaniem. Teraz jego biznes jest wyceniany na 330 mln zł.

Oprócz zarządzania firmą mocno angażuje się w działalność społeczną. Jest m.in. prezesem Zachodniej Izby Gospodarczej, fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową, wspiera Międzynarodowy Festiwal Muzyki Wiedeńskiej, Przegląd Piosenki Aktorskiej oraz Festiwal Jazz nad Odrą. W natłoku tych obowiązków znajduje jeszcze czas na obowiązki dyplomaty – od dwóch lat jest konsulem honorowym Ukrainy.

Sam poprzez Impel prowadzi tam interesy. Twierdzi jednak, że nie zauważa, aby reprezentowanie Ukraińców w Polsce pomagało szczególnie w działalności jego spółki nad Dnieprem.

– Funkcja konsula honorowego zabiera wiele czasu. W moim przypadku to nie tylko kwestie reprezentacyjne, ale też wiele pracy o charakterze administracyjnym – opowiada Grzegorz Dzik. – Jako konsul założyłem w tym celu biuro w centrum Wrocławia, które ma własny personel. Ma on pomagać i służyć informacją obywatelom Ukrainy, a także zapewnić warunki pracy konsulowi zawodowemu na stałe urzędującemu w Krakowie, który odwiedza wrocławskie biuro raz w miesiącu i przyjmuje interesantów.

Działalność tego biura wrocławski biznesmen finansuje z własnej kieszeni. Jest tak również w przypadku innych konsuli honorowych. Niektórzy starają się, aby konsulat znajdował się w tym samym miejscu co siedziba kierowanej przez nich spółki. Wielu pełni funkcje dyplomatyczne poza terenem firmy.

Mogą otrzymać zwrot części wydatków poniesionych na działanie biura (wynajem, wynagrodzenie dla personelu, koszty utrzymania), ale nie zdarza się to często. Ewentualnie mogą liczyć na zwolnienia z cła przy sprowadzaniu przedmiotów potrzebnych do funkcjonowania biura. Tak czy inaczej muszą być przygotowani na spore wydatki.

[srodtytul]Jaki wpływ na biznes[/srodtytul]

Czy przedsiębiorcy odnoszą z pełnienia takich funkcji korzyści biznesowe?

– Wydaje się, że konsul honorowy nie ma bezpośrednich korzyści biznesowych z tytułu pełnionej funkcji. Mam jednak poczucie, że w przypadku zagrożeń związanych z naszą działalnością na Słowacji miałbym szansę przekazania swoich uwag bezpośrednio osobom odpowiedzialnym za to państwo – mówi Adam Góral, prezes Asseco Poland, potentata polskiej branży informatycznej, a jednocześnie konsul honorowy Słowacji.

– Wiem również, że pracownicy Ambasady Słowacji w Polsce bardzo dobrze życzą naszemu wspólnemu projektowi Asseco Central Europe (biznes z grupy Asseco na Słowacji, w Czechach i na Węgrzech) – dodaje. Przyznaje, że pełnienie dyplomatycznej funkcji nie zabiera mu wiele czasu – tylko od pięciu do dziesięciu dni w roku.

Bycie konsulem pozwala jednak na większą rozpoznawalność wśród przedstawicieli władz, co ma istotne znaczenie w niektórych krajach. Dobrym przykładem jest Ukraina.

Oprócz Grzegorza Dzika konsulem honorowym naszego wschodniego sąsiada jest Zbigniew Drzymała, prezes firmy Inter Groclin Auto notowanej na warszawskiej giełdzie.

Na Ukrainie spółka ma fabrykę w Użgorodzie, która zajmuje się tapicerką samochodową i zatrudnia ponad 1000 osób. W miejscowości Dolina (w okolicach Iwano-Frankowska) buduje kolejną i wiąże z tym krajem duże nadzieje.

Zakłady na Wschodzie ma też Jerzy Krzanowski, konsul honorowy Ukrainy rezydujący w Rzeszowie. Jest on współwłaścicielem firmy Nowy Styl z Krosna, producenta mebli biurowych, który działa również w Charkowie.

Takie biznesowe konotacje można odnaleźć w przypadku innych krajów i osób.

Maciej Formanowicz, prezes Forte, znanego producenta mebli, jest konsulem honorowym Austrii. Duża część produkcji spółki trafia właśnie do tego kraju. Jak zaznacza, bycie dyplomatą to dla niego głównie sprawa prestiżu.

Tego lata konsulem Kazachstanu został Jerzy Starak, właściciel Polpharmy, czołowego krajowego producenta leków.

Jego nominacja to nie przypadek. Należąca do niego spółka ma od kilku lat prężnie działające biuro w Ałma Acie, byłej stolicy Kazachstanu, i nieźle radzi sobie na tamtejszym rynku. Praca dyplomatyczna na rzecz tego kraju może więc pomóc mu w interesach.

Innym konsulem Kazachstanu jest Jarosław Bałasz, który urzęduje w Krakowie. Przez wiele lat był prezesem Poszukiwań Nafty i Gazu (firmy należącej do grupy największej firmy gazowej w kraju – Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa), która prowadzi wiercenia w środkowoazjatyckiej republice. Co ciekawe, biuro konsulatu znajdowało się w siedzibie krakowskiej firmy.

[srodtytul]Przechodni tytuł[/srodtytul]

Funkcja konsula bywa też przechodnia w ramach firmy. Tak właśnie jest w przypadku osób stojących u sterów Banku Zachodniego WBK. Jego pierwszy prezes Jacek Kseń był zarazem konsulem honorowym Irlandii. Został nim w 2000 r., kiedy kierował Wielkopolskim Bankiem Kredytowym (w 1997 r. kontrolę nad nim przejął irlandzki bank AIB). W jego centrali na początku znajdowała się też siedziba konsulatu.

Rok później WBK połączył się z Bankiem Zachodnim. Kseń stanął za sterami nowej instytucji i jednocześnie nadal reprezentował interesy Zielonej Wyspy. W 2007 roku prezesurę w BZ WBK objął Mateusz Morawiecki. Na niego przeszła również funkcja reprezentacyjna.

Nie wiadomo jednak, jaki będzie placówki dyplomatycznej w stolicy Wielkopolski po oddaniu przez Irlandczyków banku w ręce hiszpańskiego Santandera.

[srodtytul]„Choroba filipińska” z interwencją[/srodtytul]

Obowiązki konsula honorowego potrafią być dość nieprzyjemne. Jednym z takich przykładów jest sprawa oszukanej przez pracodawcę grupy Filipińczyków, z kwietnia ubiegłego roku.

Kilkudziesięciu obywateli tego kraju było zatrudnionych przez Okna Rąbień, producenta ram okiennych z województwa łódzkiego. Zamiast obiecanych atrakcyjnych warunków znaleźli ciasno ustawione prycze w blaszanych kontenerach i atmosferę zastraszenia – relacjonowały łódzkie media.

W pewnym momencie Filipińczycy nie wytrzymali i zbuntowali się. Ze skargą zgłosili się do Edwarda Magiery, prezesa Ed&F Man Commodities w Polsce (światowy koncern handlujący cukrem i surowcami używanymi do jego produkcji) jednocześnie konsula honorowego Filipin, notabene jednego z największych eksporterów trzciny cukrowej. Ten interweniował na miejscu i uczestniczył w organizowaniu tym pracownikom powrotu do domu.

Magiera bronił też ogólnie pojętego interesu Filipin w 2007 roku w czasie gorącej dyskusji w Polsce na temat „choroby filipińskiej” .

Chodziło o dziwne zachowanie byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego podczas konwencji Lewicy i Demokratów w Szczecinie. Wtedy to Kwaśniewski rzucił m.in. szeroko cytowane potem słowa: „Jarosławie Kaczyński, Lechu Kaczyński, Ludwiku Dornie i psie Sabo, nie idźcie drogą, nie idźcie tą drogą!”.

Były prezydent tłumaczył później, że jego zachowanie było ubocznym skutkiem silnych leków, które zażywał na dolegliwości, jakich miał się nabawić na Filipinach.

Edward Magiera wyraził wówczas ubolewanie z powodu sugestii, które wskazują na istnienie wirusów na Filipinach.

[ramka]

[b]Kto może zostać konsulem honorowym[/b]

Na konsula honorowego może zostać powołana osoba, która jest rozpoznawalna w swoim państwie. Powinna mieć także nieskazitelną opinię. Oceniają ją zarówno władze kraju, który reprezentuje, jak i rządzący państwem, w którym pełni funkcję konsula. Taka osoba powinna dobrze znać uwarunkowania społeczne i polityczne państwa, w którym ma działać, utrzymywać stałe kontakty z przedstawicielami struktur państwowych, organizacjami gospodarczymi, społecznymi i kulturalnymi. Z drugiej strony musi mieć też sporą wiedzę o kraju, który reprezentuje i znać jego prawo.Konsul honorowy nie powinien być urzędnikiem zarówno państwa wysyłającego, jak i przyjmującego, a także nie powinien być aktywnie zaangażowany w politykę. Najczęściej na takie stanowiska wybierani są przedsiębiorcy, ludzie nauki i kultury, czyli osoby mające odpowiednie kontakty. [/ramka]

Z konsulem do czynienia miał niemal każdy z nas. Chociażby starając się o wizę na wyjazd poza Unię Europejską. Niektórzy, nie mając szczęścia w trakcie zagranicznych wojaży, kontaktowali się z nim, by pomógł im rozwiązać problemy spowodowane kradzieżą czy też utratą dokumentów.

Pomoc dla rodaków to niejedyny obowiązek takiego urzędnika. Reprezentuje on swoje państwo przed władzami kraju, w którym urzęduje, co wiąże się z licznymi spotkaniami, również na wysokim szczeblu państwowym.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?