[b]Rz: Chiny postanowiły się włączyć w ratowanie strefy euro. Czy pana zdaniem oznacza to zwrot w kryzysie w eurolandzie?[/b]
[b]Prof. John Ryan: [/b]Zdecydowanie. Dla Chin sytuacja gospodarcza w strefie euro, tak samo jak i w Stanach Zjednoczonych, jest bardzo ważna z punktu widzenia ich własnych interesów. Chińczycy chcą wiedzieć, jak i kiedy USA i strefa euro poradzą sobie z kryzysem. Chiny to dzisiaj największy klient zdolny do zakupu obligacji amerykańskich. Niewykluczone, że sytuacja powtórzy się także w przypadku strefy euro. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł teraz powiedzieć „nie”
Chińczykom chcącym inwestować w UE.
[b]Jakie pana zdaniem będą oznaki, że strefa euro rzeczywiście wychodzi z kryzysu?[/b]
Jest wiele elementów mogących świadczyć, że tak się dzieje. Przede wszystkim musi powstać silne przywództwo polityczne. Widzimy wprawdzie wysiłki ze strony kanclerz Angeli Merkel, ale niektóre komunikaty płynące z Berlina są bardzo krytykowane, jak chociażby ten o konieczności podziału ryzyka również przez nabywających obligacje. Ja nie widzę w tym nic dziwnego. Przecież inwestorzy kupujący te papiery wiedzieli doskonale, że kraje takie jak Irlandia, Portugalia, Hiszpania i Grecja przez całe lata żyły na znacznie wyższej stopie, niż było je na to stać. Mamy więc teraz kryzys zadłużeniowy, za który muszą płacić podatnicy. I nikt nie mówi o stratach, jakie powinny ponieść instytucje zaangażowane na tym rynku. Ale powiedzmy sobie jasno: na takie wypowiedzi nigdy nie ma dobrego momentu.