Proces budowana infrastruktury strategicznej dla kraju to zresztą jedna z największych porażek transformacji gospodarczej.
Ale jak ma być lepiej – przecież nawet państwowe firmy nie są w stanie ze sobą współpracować w kluczowych sprawach. Bo czy taką kwestią nie jest nasz sprzeciw wobec rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream? Co z tego, że jest on wyrażany na płaszczyźnie politycznej, skoro w biznesie, czyli w realnym życiu, rząd ma wciąż oponentów w zarządach kontrolowanych przez siebie firm.
Chodzi o spółki chemiczne (skupione w swojej Izbie), które jako najwięksi odbiorcy gazu od Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa wspierają projekt wybudowania połączenia z Nord Streamem. Oczywiście kierują się filozofią „tu i teraz" – chcą po prostu płacić mniej za surowiec. Ale czy rzeczywiście w dłuższej perspektywie tak będzie? Rosyjska promocja tak jak w sklepie może się szybko skończyć.