Zamieszanie z informacjami o rzekomym wychodzeniu Grecji ze strefy euro ponownie zwróciło uwagę inwestorów na kwestię ewentualnego opuszczenia eurolandu przez niektórych jej członków. Przypadek Grecji może bowiem nie być ani jedyny, ani ostatni.
Pewien pogląd na tę kwestię daje wydawana przez Europejski Bank Centralny Legal Working Paper Series. W numerze z 10 grudnia 2009 r. znalazł się tekst „Wycofanie się i wykluczenie z Unii Europejskiej i Unii Walutowej i Ekonomicznej. Przemyślenia". Tekst jest istotny, gdyż napisał go radca prawny EBC, a wynikają z niego interesujące wnioski.
Po pierwsze opuszczenie strefy euro bez jednoczesnego opuszczenia UE jest mało prawdopodobne. Okazuje się więc, że opuszczenie strefy euro pociągałoby za sobą wyjście z Unii. Po wtóre, opuszczenie strefy wcale nie musi oznaczać konieczności rezygnacji ze wspólnej waluty. Teoretycznie kraj opuszczający może więc nadal posługiwać się euro.
Aby rzecz jeszcze bardziej skomplikować, należy wspomnieć, iż możliwe jest też nienegocjowane wyjście ze strefy. Wtedy kraj opuszczający musi albo przywrócić swą starą walutę, albo powołać nową. Musi też wycofać kapitał złożony przez narodowy bank centralny w EBC i przywrócić niezależność w kreowaniu polityki monetarnej.
Abstrahując od trudności, z jakimi się wiążą te działania, nie można pominąć faktu, iż traktat lizboński milczy w kwestii opuszczenia strefy euro, aczkolwiek istnieje klauzula wyjścia z Unii. Pośrednio przyznaje ona prawo do jednostronnego wyjścia po dwuletnich bezskutecznych negocjacjach. Interpretacje samego traktatu w kwestii opuszczenia struktur europejskich są przeciwstawne, tzn. jedni zakładają, iż możliwość opuszczenia strefy jest oczywista, inni są zdania, że jej opuszczenie przez jakiś kraj nigdy nie było brane pod uwagę przez twórców traktatu. W takim przypadku zakłada się nieodwracalność wymiany walut narodowych na euro.