W piątek upłynął termin zgłaszania kandydatur na stanowisko szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Strauss-Kahn opuścił je w maju po skandalu na tle seksualnym w Nowym Jorku.

Nowy szef MFW zostanie wybrany do końca czerwca. Największe szanse zarówno z powodu kompetencji, jak i faktu, że ma już poparcie krajów dysponujących 60 proc. głosów, ma Christine Lagarde. Zdołała przekonać do swojej kandydatury także państwa rozwijające się, w tym Chiny, Brazylię i kraje afrykańskie. Konkurują z nią Agustin Carstens (prezes banku centralnego Meksyku) i Grigorij Marczenko (prezes banku centralnego Kazachstanu) został wybrany przez Wspólnotę Niepodległych Państw. Marczenko podszedł z dużym dystansem do swoich szans. Ujawnił, że o zgłoszeniu swojego nazwiska dowiedział się z esemesa prezydenta.

Pani Lagarde otrzyma zapewne także poparcie USA, ale sekretarz skarbu Timothy Geithner powiedział, że jego kraj wstrzyma się z ujawnieniem preferencji do ostatecznego głosowania. – Pani Lagarde jest oceniana jako jedyna osoba, która będzie w stanie zapanować nad chaosem w strefie euro i nie dopuścić do tego, aby dzisiejsze zamieszanie w kilku krajach zmieniło się w kryzys – mówił wczoraj w BBC Domenico Lombardi, który kiedyś zasiadał w radzie funduszu.

Jej wybór może skomplikować sprawa sądowa z 2007 roku. Pani Lagarde została oskarżona o nadużycie władzy, kiedy nakazała wypłacenie odszkodowania w wysokości 385 mln euro przyjacielowi prezydenta Bernardowi Tapie. W piątek sąd po raz kolejny odroczył ogłoszenie wyroku.