Tak wynika z szacunków Polskiego Stowarzyszenia Turystyki Medycznej (PSTM). To kwota, po którą warto się prywatnej służbie zdrowia pochylić i o którą warto zawalczyć przygotowując specjalną ofertę, czy nawet realizując dodatkowe inwestycje z myślą o potencjalnych zagranicznych klientach.
Boom migracyjny sprzed kilku lat, gdzie na stałe z Polski wyjechało ponad milion osób i kryzys gospodarczy w Europie spowodował, że do polskich przychodni coraz częściej zaglądają zagraniczni turyści oraz emigranci. Tak jak kilka lat temu głównymi zagranicznymi klientami gabinetów stomatologicznych, sanatoriów czy gabinetów chirurgii plastycznej byli Rosjanie i sąsiedzi ze wschodniej granicy, tak teraz coraz częściej przyjeżdżają leczyć się i poprawiać stan zdrowia imigranci oraz mieszkańcy Unii Europejskiej.
Szczególnie jest to widoczne w usługach stomatologicznych i chirurgii plastycznej. Dla Polaków są one wciąż sporym wydatkiem, a dla mieszkańców Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Francji gwarancją wykonania usługi na dobrym poziomie, za to z sporym upustem w stosunku do rodzimych firm.
Prywatne przychodnie, gabinety, czy szpitale jednego dnia rozumieją więc, że przeprofilowanie się na zagranicznych pacjentów, lub na pacjentów emigrantów jest dla nich najbardziej skuteczną strategią rozwoju. Kto pierwszy, temu na rynku będzie łatwiej.