Tim Cook, cień i następca Steve’a Jobsa

Dyrektorem generalnym Apple’a po ustąpieniu Steve’a Jobsa został człowiek od lat grający drugie skrzypce

Publikacja: 06.09.2011 03:56

Tim Cook ma w branży opinię cichego i spokojnego, ale niezwykle twardego negocjatora

Tim Cook ma w branży opinię cichego i spokojnego, ale niezwykle twardego negocjatora

Foto: AP

Analitycy wierzą w niego, ale poza nimi mało kto słyszał o Timie Cooku – aż do 24 sierpnia 2011 roku, kiedy to na stanowisku dyrektora generalnego największej firmy giełdowej na świecie zastąpił showmana Steve'a Jobsa.

– Osoba Tima Cooka, według mnie, w najbliższym czasie zabezpiecza precyzyjne i niezakłócone wykonanie strategii, której autorem jest Jobs – mówi Magda Borowik, analityk IDC. – Zresztą po przejęciu sterów przez Cooka Jobs wciąż zasiadać będzie w radzie nadzorczej i służyć firmie swoją wizją.

Kim jest następca Jobsa? To 51-letni kawaler. Nigdy nie rzucał się w oczy. Ubiera się w stroje przypominające sztandarowy ubiór swojego mentora: bluzę wciągniętą w dżinsy i sportowe buty. Nie podnosi głosu ani nie traci głowy. Jest konkretny, ale nie potrafi improwizować jak Jobs. Nigdy nie dał mu się wyprowadzić z równowagi, a to podobno bardzo trudne.

Przez 12 lat pracował w IBM, potem przez pół roku w Compaqu. 13 lat temu został zwerbowany do Apple'a, gdzie trafił na stanowisko jednego z wiceprezesów firmy w okresie jej największych kłopotów finansowych. Udało mu się diametralnie zredukować koszty produkcji i dystrybucji produktów z logo jabłuszka, co w dużej mierze pomogło Apple'owi wydźwignąć się z dołka. W późniejszych latach Cook zasłynął niezwykle twardymi negocjacjami z operatorami telekomunikacyjnymi, którym dyktował warunki dotyczące sprzedaży przez nich iPhone'a.

Pierwszy raz u sterów firmy pojawił się w 2004 roku, kiedy Jobs przeszedł pierwszą z serii operacji spowodowanych rakiem trzustki. Rok później Cook został mianowany szefem operacyjnym Apple'a, odpowiedzialnym za sprzedaż i operacje międzynarodowe koncernu. W ten sposób stał się w tej firmie człowiekiem numer dwa.

Długotrwałe urlopy zdrowotne szefa Apple'a powtarzały się jeszcze dwukrotnie – w 2009 roku i od stycznia tego roku. Ten ostatni raz był najdłuższym okresem rządów Cooka. W tym czasie z powodzeniem udało mu się przekonać inwestorów i analityków o tym, że rolę cienia wielkiego Steve'a odgrywa z dużym talentem.

Dowody? Od początku 2011 roku Apple osiąga rekordowe wyniki kwartalne. W tym okresie kurs akcji koncernu wzrósł aż o 62 proc., dzięki czemu stał się najbardziej wartościową firmą giełdową na świecie, z kapitalizacją rzędu 340 – 350 mld dolarów.

Nie bez przyczyny więc Cook w 2008 roku został najlepiej opłacanym menedżerem Apple'a. Jego podstawowa pensja roczna sięga 800 tys. dol.

Analitycy wierzą w niego, ale poza nimi mało kto słyszał o Timie Cooku – aż do 24 sierpnia 2011 roku, kiedy to na stanowisku dyrektora generalnego największej firmy giełdowej na świecie zastąpił showmana Steve'a Jobsa.

– Osoba Tima Cooka, według mnie, w najbliższym czasie zabezpiecza precyzyjne i niezakłócone wykonanie strategii, której autorem jest Jobs – mówi Magda Borowik, analityk IDC. – Zresztą po przejęciu sterów przez Cooka Jobs wciąż zasiadać będzie w radzie nadzorczej i służyć firmie swoją wizją.

Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne