Kolejne instytucje podają   prognozy dla światowej gospodarki. I za każdym razem są one gorsze. Czwartkowe przewidywania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wyglądają tak, jakby analitycy wszystkie dane ścięli o połowę. jedyne pocieszenie , że mimo wszystko większość krajów kluczowych dla światowej gospodarki jednak na razie jest „na plusie". Ale ma być jeszcze gorzej.

Wzrost gospodarczy   wyhamował, a rozwój stanął w miejscu — mówił we czwartek Pier Carlo Padon, główny ekonomista OECD. I nie wiadomo   jak długo taka sytuacja się utrzyma.Tyle tylko, że 2012 ma być gorszy. We wrześniu czekają nas jeszcze dwie prognozy — Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o których wiadomo , że w tej chwili ekonomiści gorączkowo nad nimi pracują.Czytaj: korygują w dół. Jak na razie widać tylko, że w recesji jest Portugalia  i Grecja, gdzie kłopoty gospodarcze są większe, niż   przewidywano, a sami Grecy   nie zauważają, że Europa powoli traci dla nich cierpliwość.

Jeśli dodamy jeszcze rozchwiane rynki walutowe i spadające indeksy giełdowe, bo inwestorzy wierzą już tylko w złoto i  franka szwajcarskiego sytuacja wydaje się trudna do opanowania.  Bo   wszystkie dostępne środki pobudzenia gospodarki już się wyczerpały.

W takiej sytuacji w przypadku Polski nie ma co zachłystywać się naszym wysokim wzrostem.Wielkie programy infrastrukturalne się kończą, sytuacja na rynkach eksportowych jest coraz gorsza, a po raz kolejny liczyć, że z kryzysu wyciągnie nas  tym razem  bardzo przygnębiony konsument raczej nie ma  sensu. Trzeba   się przyjrzeć,na czym i ile możemy oszczędzić.Jeśli nie robi tego państwo,musimy za nie zrobić my.

Danuta Walewska